poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Ethana (do Rosyjo)

Zanim Lily zdążyła odpowiedzieć pognałem w stronę domu Rosyjo. Po drodze martwiłem się czy Lily sobie poradzi, ale w końcu stwierdziłem, że z jej walecznością i temperamentem sobie da sobie radę.
Po paru minutach dotarłem do domu Rosyjo i zapukałem. Później jeszcze kilka razy, ale odpowiedziało mi milczenie.
Miałem nadzieję, że będzie w domu. 
- Czort - zwróciłem się do zwierzaka - koniku drogi wiem, że nie zrozumiem co mi odpowiesz, ale proszę spróbuj ją wytropić. 
Koń potrząsnął łbem i zaczął węszyć. Po chwilę coś znalazł, postawił uszy i pogalopował, a ja w ostatnim momencie chwyciłem się siodła, ratując się przed upadkiem.
Po godzinie zorientowałem się, że jestem bardziej osłabiony niż się wcześniej wydawało. Mimo to musiałem odnaleźć Rosyjo, a ból mi tylko pomagał.
Gdy dotarliśmy do celu okazało się, że Czort wybrał łąkę pośród lasu. Nie zobaczyłem Rosyjo, ale poczułem zapach jej perfum. Poprosiłem swojego wierzchowca, żeby wytropił klaczkę należącą do dziewczyny i po chwili znalazłem się u wylotu jaskini. 
Zszedłem z konia i prawie upadłem, ale Czort podtrzymał mnie, nadstawiając łba. Po chwili wszedłem do jaskini i zacząłem cicho wołać Rosyjo. Wchodziłem coraz głębiej i coraz mocniej przytrzymywałem się skały. Gdy spojrzałem na ranę okazało się, że zaczęła krwawic. Mnie to jednak nic nie obeszło, postanowiłem iść dalej. Po kilku metrach usłyszałem chrapanie niedźwiedzia, stukot kopyt i lekki oddech i wiedziałem, że ją znalazłem. Uradowany osunąłem się na ziemię by trochę odpocząć.
- Rosyjo jesteś cała - wycharczałem i pochłonęła mnie ciemność.

<Rosyjo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz