niedziela, 31 maja 2015

Od Asheroth'a (do Manusa)

Spojrzałem na mężczyznę, którego przyprowadzono tu z placu. 
- Wielki i jakże niesławny Manus - zadrwiłem, spoglądając na siedzącego przede mną mieszańca. Jakoś stracił na tym swoim majestacie, w którym pławił się przez chwilę, wywijając odciętą głową.
Manus nie odpowiedział. Siedział, jakby gotów na to co powinno się z nim stać. Interesujące, nad wyraz interesujące. Sądziłem, że ktoś taki jak on wykaże większą wolę walki, tym bardziej, że aż za dobrze rzuciła mi się w oczy ta czarnowłosa Kargijka, która rzuciła się mu na pomoc. 
Sporo widziałem o tej parce, ale jakoś nigdy żadne z nich nie rzuciło się dostatecznie na widok i szkodę królestwu, żebym musiał faktycznie się nimi zainteresować. Aż do teraz.
- Będziesz się tak gapił? - syknął rudowłosy, mierząc mnie dziwnym wzrokiem. Było w nim ni to wahanie, ni oczekiwanie. Był niecierpliwy, chciał wiedzieć co też się z nim teraz stanie.
- Wiesz, czasem bardzo miło jest nacieszyć oczy nową zdobyczą - posłałem mu przepiękny uśmiech, na który większość moich ludzi cofała się instynktownie niemal. 
Kręcąc głową z dezaprobatą zacząłem bawić się długim, zakrzywionym nożem o obosiecznym ostrzu. 
- Popełniłeś bardzo duży błąd. Taki, do którego nie sądziłem, że jesteś zdolny. Tak czy owak karą za morderstwo jest śmierć... A ty zapewne po długiej i pasjonującej pogawędce ze mną przyznałbyś się do kilku innych, o których wiem wystarczająco dużo, by łączyć je z twoją osobą - spojrzałem na niego, przejeżdżając koniuszkiem palca po ostrzu. - Ludzie popełniający pewien rodzaj błędów żyją krótko, a ich życie jest bardzo bolesne... 
- Więc chcesz mnie po prostu zabić, co? Pięknie po prostu, ale czego innego miałbym się podziewać? Jak już tracić to wszystko, łącznie z dość cenną skórą... - burknął łypiąc na mnie spod byka. 
- Owszem, tak to powinno wyglądać. Śmierć za śmierć... no chyba, że zadajesz ją w imię kogoś, kto stoi wyżej... Kogoś, kto powiedzmy służy królowi. 
Manus uniósł na mnie wzrok. Zdziwiony i podejrzliwy, zupełnie jakby chciał zapytać, czy czasem z niego nie kpię.
- Czego ty ode mnie chcesz? - spytał w końcu.
- Twoich umiejętności. Jesteś zwykłym skurwielem lubującym się w zabijaniu, ale masz do tego talent, a ja chcę go wykorzystać. Układ jest niezwykle prosty. Będziesz robił to co umiesz najlepiej, ale zlecenia będziesz dostawał tylko i wyłącznie ode mnie. Nie zbiedniejesz przy tym, a może i wręcz przeciwnie, a co najważniejsze ocalisz swój nędzny żywot. Wybór masz dość oczywisty. Albo polubisz moje towarzystwo, albo czeka cię stryczek.

<Manus? To jak?>