sobota, 23 sierpnia 2014

Od Ethana (do Rosyjo/Liliy)

Gdy spojrzałem na dwóch mężczyzn od razu wiedziałem, że mają złe intencje w stosunku do Lily. Gdy powiedziałem jej o nich od razu chciała się dowiedzieć o co chodzi i ruszyła na nich z mieczem. Gdy ją dogoniłem okazało się, że drugi cios mężczyzny wytrącił jej miecz. Podejrzewałem, że potrzebują jej żywej, ale nie całej, więc wyciągnąłem swój miecz i odparowałem jego cios. Wystarczyło mi kilka bloków i pchnięci i już był niegroźny. Gdy usłyszałem krzyk oddalającej się dziewczyny postanowiłem działać. Zagwizdałem głośno i po chwili był koło mnie Czort. Jeszcze nie zdążył się zatrzymać, a ja siedziałem w siodle i go popędzałem, żeby jak najszybciej dogonić najemnika. Po krótkiej chwili mężczyzna miał klingę na szyi wiec się zatrzymał. Zrzuciłem go z konia i uwolniłem dziewczynę. Kazałem jej nie zsiadać z konia.
- Gadaj mi tu po co ci ona była - powiedziałem. 
- Nic ci nie powiem, mój pracodawca grozi mi śmiercią jak coś wypaplam - stwierdził najemnik
- Jako syn króla Kaghath Thrighar i książę ludu Makh'Araj żądam abyś mi powiedział wszystko co wiesz, bo inaczej będziesz błagać o śmierć - ryknąłem groźnie. 
Gdy spojrzałem na niego wiedziałem, że to zadziałało. Musiałem szybko rozwiązać sprawę, bo przeczuwałem, że coś się stanie.
- Yy...już mówię niejaki handlarz ludźmi zwie się Rei i uprowadził kilku silnym chłopa dzieciaki, żeby dla niego porwali dziewczyny na sprzedaż. Musieliśmy się zgodzić, bo inaczej groził, że zabije dzieciaki. Kazał mi ją uprowadzić, chyba zadarła z nim kiedyś. Ma obóz niedaleko, w głębi lasu. Ja tego... - z jego oczu popłynęły łzy - nie chciałem, ale mam jednego syna i chce go odzyskać.
- Dobra dzisiaj ci daruje, ale nam pomożesz - gdy kończyłem zdanie usłyszałem tętent kopyt i rżenie, a w tej samej chwili czort się zdenerwował. Przyjąłem pozycję do walki i czekałem. Po chwili przygalopował koń bez jeźdźca i poznałem, że to koń Rosyjo. Moje przypuszczenia się sprawdziły.
- Dobra musimy się spieszyć. Lily wskocz na Czorta, ty - wskazałem na chłopa - wskakuje na swojego, ja pojadę na Nire. A ty najemco prowadzisz do obozowiska, dwieście metrów od obozu powiem wam jaki jest plan.
Pojechaliśmy galopem i po kilku godzinach dotarliśmy i przedstawiłem plan.
- Niech on ci lekko zwiąże ręce liną, tylko tak byś mogła szybko dosięgnąć schowanego miecza. Niech będzie to wyglądało jakbyś ją porwał. Gdy odwrócicie uwagę ja pójdę poszukać Rosyjo potem przyjdę pomóc w walce. Gdy zagwiżdżę oznacza, że macie zacząć się bronić, bo mnie odkryli.
- Dobra - odpowiedzieli. 
Gdy ruszyli czekałem aż dojdą odpowiednio daleko i poszedłem po cichu za namiotami do największego ukrywając się w cieniu. Po chwili usłyszałem śmiech tam gdzie był chłop z Lily.
Musiałem się sprężać.
Zbliżyłem się do największego z namiotów usłyszałem płacz i krzyk, aż mnie zmroziło, po chwili jednak się opanowałem i wparowałem z wyciągniętym mieczem do namiotu.
- Zostaw ja ty łajdaku - ze złości aż zawarczałem.
Obejrzał się na mnie i wybuchną gromkim śmiechem. Wiem co widział: dzieciaka z mieczem, który nie jest wstanie go pokonać, ale tym razem byłem zdesperowany i gotowy na wszystko.
- Synku zaraz się tobą zajmę, ale najpierw ona - powiedział handlarz i znów się zaśmiał, a pod nosem burkną coś w stylu "ale ja mam szczęście". 
- Śmieciu w tej chwili puść moja przyjaciółkę - rozkazałem.
- Jak śmiesz mi szczeniaku rozkazywać, czy ty wiesz z kim masz do czynienie? - warknął gniewnie tamten
- Jesteś byle jakim handlarzem - powiedziałem z pogardą. - Wypości ją, bo moja cierpliwość się kończy. 
- Ha ha jestem najgroźniejszym handlarzem ludźmi i nikt mi się nie przeciwstawia. Za kogo ty się smarkaczu uważasz, żeby mi rozkazywać? 
- Jestem synem mego ojca, króla Kaghath Thrighar, więc jestem księciem Makh'Araj! - ryknąłem. - A teraz ja puszczają, bo cię zabije. 
Handlarz chwycił za miecz i zaczął mnie atakować. Był dobry, ale moja desperacja i dzikość dały mi przewagę. W końcu ustąpił.
Gdy handlarz się podniósł, Rosyjo podbiegła do mnie i się przytuliła.
Rozkazałem mu, żeby pokazał gdzie trzyma więźniów. Zrobił to niechętnie, ale poszedł przodem, a ja za nim z Rosyjo. Przed namiotem czekała klaczka Rosyjo. Pomogłem dziewczynie wsiąść na konia, chwyciłam za cugle i razem poszliśmy za handlarzem. Gdy dotarliśmy okazało się, że chłop i Lily stoją plecami do siebie i bronią się przed ludźmi Rei'a.
Rai zatrzymał się, ale ostrze mojego miecza, wymierzone w niego sprawiło, że ruszył dalej, a jego ludzie rozstąpili się.
Podeszłam do Lily, chłopa i handlarza.
Powiedziałem złowieszczym głosem - te tereny należą do mnie jeszcze raz się tu pokażesz Rei ze swoimi ludźmi, a zaginięcie.
Mężczyzna nie odpowiedział, mierzył mnie tylko wzrokiem. Po chwili nieznacznie skinął głową.
- Oddaj klucze od klatek - przekazał mi je, a ja je dałem Lily i powiedziałem: - Wypuścić ich.
Gdy wszyscy byli wolni postanowiłem przywołać Czorta, zagwizdałem więc. Po chwili siedzieliśmy na koniach. Postanowiłem, że chłop z synem pojedzie przodem dziewczyny za nim, a ja na końcu pilnowałem, żeby handlarz lub jakiś inny jego kolega nie próbował czegoś. Jak się okazało dobrze myślałem po po kilku minutach poczułem tępy ból w piersi, szybko kazałem im popędzić galopem, a sam odwróciłem się do napastnika i rzuciłem sztyletem. Trafiłem go. Pognałem galopem do goniąc przyjaciół, dopiero po jakimś czasie zwolniliśmy i gdy minął mi szok ból wrócił. Poczułem wilgoć w miejscu, w którym bełt przebił moje ciało. Ostatnim co usłyszałem zanim zemdlałem od utraty krwi był krzyk dziewczyn i jakieś słowa...

< Rosyjo? Liliy? Zobaczę was jeszcze? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz