Przytaknąłem jej rozglądając się po pomieszczeniu. Sceneria
idealnie pasowała do dźwięków jakie dochodziły zza drzwi... Ale jeden
jęk był jakby urwany z innej bajki i to mnie zaciekawiło, prócz tego, że
faktycznie szukałem Jashy.
- I nie chciałem byś słyszała. -
Odpowiedziałem podchodząc do fotela powoli, kładąc na nim dłoń, równie
szybko ją również zabierając.
Stanąłem przed nią, po raz
ostatni rzucając ukradkiem spojrzenie na ciało blondynki przykute do
ściany. Do niedawna zapewne była piękna...
Jasha cicho warknęła widząc moje zainteresowanie kobietą inną niż ona, ale cóż jej
po tym, a co ważniejsze mi, skoro tamta była martwa.
Miałem ochotę jednak trochę się z Jaszczureczką podrażnić. Zwróciłem się więc w
stronę resztek tej pozbawionej oczu biedaczki, przesuwając lekko
palcami po przecięciu między piersiami, brudząc tym samym śnieżnobiałą
do tej pory rękawiczek resztkami krwi.
- Ups. - Zaśmiałam się rozmazując niewyraźne czerwone smugi na jednej z piersi, zimnych jak lód.
-
Zlecenie na parę cyców jak widzę... Czemu ja zawsze dostaje
zdradzieckich mężów, a ty takie ślicznotki? - Naprawdę czułem w tej
chwili żal, ale i rozbawienie.
- Manus? - Usłyszałem za
plecami gdy mój kciuk właśnie grzebał z pasją w oczodole dziewczyny, a
druga dłoń podtrzymywała ociężałą głowę.
- Tak, Gadzinko? -
Zaszczebiotałem odchylając w jej stronę głowę. Wciąż siedziała w jednym i
tym samym miejscu skryta pod materiałem, który kłuł niemiłosiernie moje
oczy.
- A co byś robił z takimi zleceniami? - Dobre pytanie i w
sumie zależałoby od tego wiele aspektów. Czy choćby zdradziecka dama
byłaby piękna, młoda...
Obróciłem się tyłem do blondynki,
puszczając jej głowę już z zupełnym brakiem zainteresowania, a
wpatrywałem się teraz tylko w jeden szczególny dla mnie punkt od już
paru ładnych lat. Jasha wciąż wyczekiwała odpowiedzi, ale ja nie zamierzałem nawet otworzyć ust, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Podstawowym jednak wymogiem tego wszystkiego byłby taki fakt jak to, czy ofiara jest tobą.
Zszarpałem szmatę, która zakrywała piękną nagość wciąż zaróżowionej Jaszczureczki.
Jej ciało przepięknie reagowało na nagłe zróżnicowanie temperatur, gęsią
skórką w tym też stwardniałymi brodawkami u piersi.
- Wykonałbym je jak należy rzecz jasna... - I to mówiąc wziąłem Jashe w ramiona i
zaniosłam do najbliższej sypialni, nie mogłem przecież pozwolić by mój
skarb się zaziębił.
W tym też czasie spoglądała na mnie
iskrzącymi oczyma pełnymi zniecierpliwienia, a gdy przez przypadek lekko musnąłem wewnętrzną część jej uda zadrżała, co bardzo mi się spodobało.
Wylądowała więc na łóżku bez większych ceregieli, a ja zajmowałem się już
wyduszaniem z niej jęków. Najpierw udo potem coraz bliżej jej wnętrza.
-
Powiedz mi moja słodka... - Zabrałem na moment dłoń ku jej niezadowoleniu
i układając się na niej spojrzałem w jej cudne, ciemne oczęta.
-
Czemu po prostu nie powiesz, że potrzebujesz czegoś więcej? - Może i
chciałem usłyszeć odpowiedź, którą w sumie sam mogłem sobie sprezentować,
ale nie mogłem się powstrzymać od łaskotania jej mięciutkiego brzuszka.
Rozpraszałem ją wiedząc o tym doskonale.
Ona jednak
potrzebowała tego, chwili bliskości, której możliwość ciągle nieświadome
jej zabierałem. Co ze mnie za kochanek skoro wciąż uciekam byle dalej, bo
tak właśnie to wyglądało... Raniłem ją, a ona... Cóż, popisowo zadawała
śmierć innym.
Taki był nasz zawód, ale miałem wrażenie, że to
wszystko przez moją osobę. Oczywiście, że oboje spotkaliśmy się właśnie
przez te robotę, a ja nie miałem nic przeciwko garstce trupów w piwnicy
jeśli tylko moją Jaszczureczkę to pasjonowało. Trochę krwi jeszcze
nikomu nie zaszkodziło.
- Przecież ty... - Urwała czując mój
dotyk w sam jej czuły punkt, przejechałem lekko palcem w tym rozkosznie
ciepłym i wilgotnym miejscu.
Usłyszałem ciche jęknięcie, które poddało mi
nowy pomysł.
- Ach... No wiem, jestem straszny. - Szepnąłem po czym postanowiłem trochę po operować językiem. Dawno już staruszek
pewnie usechł z tęsknoty za sprawianiem przyjemności nielicznym kobietom,
które na to zasłużyły. Koniuszkiem języka podrażniłem łechtaczkę, ciekaw
byłem tego, można by powiedzieć, zwiedzania. Choć zabrzmiało to teraz
jakbyśmy byli w takiej sytuacji pierwszy raz, ale skąd niby miałbym
wiedzieć co robię będąc zupełnie nietrzeźwym, niestety. Sam nie wiem
czemu, akurat wtedy Jasha mogła w pełni się mną nacieszyć... No, nie
uciekałem jej z przed nosa, by załatwić różne sprawy... Pewnie jeszcze
bełkotałem o różnych dziwactwach i miejmy nadzieje, że nie ukrywała ona
przede mną faktu o tym, że tak naprawdę już od dawna nasłuchiwała się o
niejakiej Isil. Jeszcze tego było by mi brak, a ostatnio i tak jest dość
dziwnie tłoczno w moim życiu. Może warto by było coś zmienić.
Poczułem
nagle jak dłoń Jashy gładzi mnie po włosach na co uniosłem lekko głowę
przerywając badanie jej wnętrza. Jaszczureczka z warkotem bojowym
skoczyła na mnie wpijając mi się w usta, nie omieszkała też dosłownie
rozedrzeć mi tymi swoim pazurami koszuli, a gdy jej spojrzenie dzikie i
łapczywe postanowiło spocząć bardziej w dole, a konkretnie tam, gdzie
wciąż szumi gęstwina lasu jawnych jesiennych barw. Jęknąłem cicho, bo nie
długą chwile potem pazurek nie omieszkał zaczepić mojego penisa.
- Tak. Zdecydowanie jesteś okropny, bo każesz mi tak długo czekać! - Syknęła.
Chyba
jednak wciąż miała na uwadze te blondynek na dole, bo poczułem jej
uścisk dość bardzo. Bardzo. Mam za swoje przyznaje się... Oh jej...
Teraz to ja byłem czerwony, a królowej zdecydowanie nie dało się już
tego dnia strącić korony z głowy.
Rzecz jasna nim skończyłem w
jej wnętrzu, trochę mnie namęczyła... Zarysowała klatkę piersiową,
zaznaczając definitywnie teren, a nawet ugryzła mnie w udo.
I
wcale nie wyrażałem zgody na grzebanie we mnie co skończyło się tym, że
skończyłem prędzej niż zacząłem, ponadto z szarganą dumą... Nigdy, ale
to przenigdy więcej nie dopuszczę tu nikogo! To takie nie męskie!
-
Teraz widzisz czemu to ja otrzymuje te zlecenia. - Szepnęła mi słodko
leżąca na mnie Jasha. Zadrżałem tylko i już nic nie odpowiedziałem póki
Jaszczureka znów mnie nie dosiadła.
Mam szczęście do kobiet! Niezaprzeczalne!
<Gadzinko? Srogaś D:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz