Otworzyłam powoli oczy dysząc, było mi zbyt gorąco.
Stanowczo zbyt. Próbowałam odnaleźć coś co przyniosłoby mi ulgę, ale
niezbyt wiele dawało mi kręcenie się w łóżku i jęczenie, postanowiłam
więc wstać.
Mocne dłonie, które kurczowo ściskały moje ciało
nie dały mi tej sposobności. Usłyszałam pomruk niezadowolenia za moimi
plecami i natychmiast się odwróciłam, by ujrzeć uśmiechnięte i pełne
satysfakcji oblecze Fenrai’a.
Pomału jednak przybierał on wyra
zmartwienia i żalu, który miał wywołać we mnie poczucie winy… Było to
dość skuteczne więc zrezygnowana, choć nie do końca o dziwo aż tak
bardzo, wróciłam na swoje miejsce.
- Czemu to księżniczka ode
mnie ucieka? - Szepnął mi słodko do ucha. Gdy poczułam jego ciepły
oddech na szyj i dłonie, które oparł na moich ramionach zadygotałam.
-
Wcale nie to miałam na myśli, jest mi po prostu gorąco. - Wyjaśniłam
równie cicho nerwowo marszcząc pościel. Nie rozumiałam do końca o co mi
chodzi, czemu on mnie zawstydzał skoro i tak już się poddałam jego
zachciankom, a może nawet i moim własnym i wylądowałam z nim w łóżku.
-
Gorąco? To tak teraz na ciebie działam mała? Rozpalam cię… - To mówiąc
sięgnął dłonią do mojego czoła gładząc je delikatnie i odgarniając
pojedynce kosmyki włosów z twarzy. Mocniej zacisnęłam materiał, który
przysłaniał właśnie resztę mojego rozedrganego ciała. Widocznie było mi
wstyd choćby dlatego, że źle ocieniłam Fenrai’a. Owszem potrafił być
wredny, obleśny, grubiański, bezczelny, bezwstydny… i... I… Dość.
Mogła
bym tak wymieniać do wieczora, ale gdy tak patrzyłam kątem oka na jego
troskliwy wyraz twarzy i to jak delikatnie się mną zajmował, pocieszał
do teraz i przez cały czas nie chcąc bym się kompletnie zamknęła w
sobie. Czułam jak moje policzki nabierają szkarłatu, jeśli nie cała
twarz za jednym razem.
- Fen…- Przerwałam mu obracając się w jego stronę i czując jak ciepło coraz bardziej mnie przytłacza.
-
Co jest złotko? - Zapytał żartobliwie, ale wyraźnie nie było mu do
śmiechu gdy poczuł na swojej skórze temperaturę jaką osiągnęło moje
ciało w ciągu ostatnich paru krótkich chwil, nie chciał się jednak
przyznać do takiej w jego mniemaniu głupoty, która tylko utwierdzała mnie
w moim błędzie. Nie był takim oblechem jakim od pierwszego spotkania go
widziałam, był taki uczuciowy i urokliwy, ale tam w środku.
Położyłam dłoń na jego piersi nie śpiesząc się zbytnio z odpowiedzią i lekko ją pogładziłam.
Gdy
podniosłam wzrok uśmiechnęłam się słodko widząc jego zmartwienie tym
razem wyraźne. Przecież byliśmy tu sami nie miał co ukrywa, ani co do
tego powodu, choć przypuszczam, że teraz nie miał pojęcia o tym co
właśnie widziałam.
- Myślę, że jesteś naprawdę uroczy. -
Szepnęłam gramoląc się na jego równie ciepłe, ale wiąż miłe ciało i nim
zdążył cokolwiek mi odpowiedzieć pocałowałam go. Tym razem to ja
pierwsza wsunęłam język między jego wargi, na co w pierwszej chwili
dziwnie jęknął, a zaraz za chwile z radością przyciągnął mnie do siebie
mocniej chcąc nawet znów przewalić się na mnie, ale opór, który stawiałam
choć marny go przekonał.
A mianowicie gdy tylko poczułam jak
moje ciało zmierza z powrotem w stronę materaca ugryzłam go ostrzegawczo w
wargę z dziwnym pomrukiem. Zrezygnował więc i zostaliśmy w takiej pozie
jakiej sobie życzyłam. Gdy w końcu uwolniłam się z jego pożądliwych
chyba już wiecznie ust, poczuła pod sobą coś dziwnego, nigdy nie czułam
czegoś takiego i nie byłam pewna co to oznacza, ale jedno było pewne Fen
nie pozwoliłby mi teraz od tak ostygnąć. Dałam więc nura pod kołdrę by
zaraz znaleźć źródło mojego problemu.
Dźgnęłam to coś palcem na co mężczyzna od razu zareagował unosząc rąbek kołdry.
- Można wiedzieć co ty tam wyprawiasz? - Spytał tak tylko od niechcenia trochę czerwony na twarzy.
- Co to? - Chwyciłam dziwną rzecz w dłoń, ale chyba zrobiłam to zbyt mocno bo ten jęknął cicho krzywiąc się.
-
Przepraszam bardzo, ale nie rozu… - Nagle ucichł ku mojemu zdziwieniu i
lekko zadrżał, a ja usłyszałam śmiech. Zdusił go jednak ostatecznie, a
ja wychynęłam spod kołdry i spojrzałam na niego pytająco.
-
Czy to jakaś pijawka? Boli cię? - Spojrzałam na niego smutno i jakby
wszystko uleciało, trochę było mi go żal, a zarazem wstyd, że zrobiłam
coś nie tak.
- O tak boli i to cholernie szczególnie gdy nie
ma co robić i jest samotny, to taki rodzaj zwierzaczka, bardzo lubi gdy
jest mokro, ciasno… - Przez chwile mogłabym przysiądź, że widziałam
dziwny blask w jego oczach.
- I bardzo lubi być całowany, jest bardo uczuciowy i delikatny. - To mówiąc mrugnął do mnie, gładząc mnie po policzku.
-
Czy pomożesz mi go zaspokoić? - Nie do końca rozumiałam o co chodzi,
czy miałam to wszystko zrobić by Fen przestał odczuwać ból.
-
Dobrze… spróbuje, tak myślę. - Zanurkowałam pod kołdrę więc po raz
kolejny i znów chwyciłam to dziwne coś, takie trochę napięte coś i
powoli się nachyliłam składając na tym pierwszy ostrożny pocałunek.
Powoli
stawało się to łatwiejsze, aż w końcu zaczęło mnie zastanawiać czy
skoro lubi pocałunki to tak małe i skromne muśnięcia wargami mu
wystarczą, zdecydowałam więc użyć też języka. Nie będę ukrywać, że teraz
stawało się to też jakby przyjemniejsze. Po niedługiej chwili gdy
przeszłam do tej czynności Fenrai odgarnął zasłaniającą mnie kołdrę i
dziwnie mi się przyglądał ciężej dysząc, czyżby nie działało tak jak
powinno.
Zmartwiło mnie to.
- Czy wszystko w porządku, może jednak… - Przerwał uśmiechem i zmierzwiła włosy.
-
Wszystko jest w jak najlepszym porządku, tylko kontynuuj proszę. - Tak
więc zrobiłam, ale tym razem wzięłam zwierzątko w usta, a przynajmniej
jego czubek, tak mi się zdawało i tak jak przy pocałunkach, którymi
obdarował mnie Fenrai, a potem i ja spróbowałam swoich sił, najpierw
poruszyłam językiem, a później wręcz nieświadomie wpijałam się dalej,
biorąc więcej w usta, aż w końcu faktycznie coś się stało i nie było to
zbyt miłe.
Coś jakby trysło, zakrztusiłam się i usiłowałam
powstrzymać automatyczny odruch przełykania. Nie udało się i teraz
siedziałam zasłaniając usta dłońmi z przerażeniem.
- Cóż myślę, że teraz jest spokojny. - Westchnął Fen rozciągnięty przede mną na łóżku.
<Fen D: co tooo??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz