sobota, 21 lutego 2015

Od Abyss ( od Say'Jo / Fenrai'a )

Leżąc pod wodą z nabranym w usta powietrzem, wpatrywałam się piekącymi oczyma w niespokojną taflę. Nie powinnam tak długo znajdować się w tej pozycji, ale nie miałam ochoty też się wynurzać. Ani nawet, co dziwne, nie doskwierał mi brak powietrza.
Wyciągnęłam powoli dłoń przebijając się przez muskającą moje palce wodę do szczypiącego z gorąca powietrza.
Say... Oczywistym jest, że wybieram Say... Tylko czy było to oczywiste dla mnie... Nie byłam sobie w stanie na to odpowiedzieć.
Nie sposób mi było też uwierzyć, że dostałam te szanse.
Znak, który w końcu pobudził moje serce do bicia, sprawił, że wreszcie pragnę nabrać powietrza w płuca i oddychać pełnią wszystkiego.
Wynurzyłam się natychmiast z wody, niemal się krztusząc i czując lekki ból w nosie. Zakasłałam, ale nie czekając ani chwili dłużej wyszłam z wanny opatulając się miłym w dotyku materiałem, osuszając niedbale włosy, które teraz przylegały do mojej skóry.
Wyszłam z łazienki, a właściwie wybiegłam i gdy tylko zauważyłam Fen'a, wskoczyłam w jego ramiona. Nawet pomimo tego, że był ubrany.
- Dziękuje. - Szepnęłam wtulając się w jego ciepłe ciało i przymykając oczy, stałam tak chwile w bezruchu, dopóki nie odczułam wszechogarniającego mnie zimna.
Zaczęłam lekko dygotać, co zauważył i sam Fanrai, narzucając na mnie kocyk.
- Przeziębisz się przecież. - Stwierdził, gładząc mnie po policzku, co trochę mnie zdezorientowało.
- A czemu się tym martwisz? - Spytałam raz jeszcze, tym razem bardziej nerwowo przesuszając włosy. On zaś zaciągnął mnie do szafy i otwierając ją kazał mi i tym samym wybrać jakąś z sukienek.
- a czemu miał bym nie? A teraz przestań marudzić laleczko tylko powiedz, które falbany mam ci pomóc przywdziać. Choć trudno nie ukrywać, że podobasz mi się taka jak jesteś teraz... - Podszedł do mnie powoli ujmując mój podbródek w dłoni i ku mojemu zaskoczeniu jedynie delikatnie musnął mi policzek ustami. Było by to nadal z jego strony niezwykłe, gdyby nie fakt, że przy okazji też pieścił wolną ręką mój pośladek.
- Co powiesz na te niebieską? Albo czarną? - Zamruczał, powoli ku mojemu niezadowoleniu odchodzić. Przy nim było mi tak miło i ciepło.
- A czy nie mogła bym iść w tym? - Spytałam nieśmiało wskazując na strój który towarzyszył mi przez ostatnie tygodnie. Fenrai jednak pokręcił przecząco głową.
Nigdy bym nie przypuszczała, że on... A już na pewno on, doradzać mi będzie w tych sprawach.
Ale nie szło mi narzekać, ostatnio wydarzyło się wiele rzeczy o których nawet nie przypuszczała bym myśleć.
- Trzeba zrobić wrażenie na tych zadufanych w sobie szlachciankach nie? Mam racje? A no mam! A teraz wyskakuj z ręcznika, albo ci pomogę. - Zaśmiał się widząc moje skołowanie, a jeszcze bardziej gdy postanowiłam nawet nie ruszyć palcem. To też chwile później czerwona sterczałam nago w jego ramionach, a on tylko odrzucił wilgotny materiał w kąt.
Posłusznie założyłam bieliznę i naciągnęłam na siebie za duży mimo wszystko gorset. Moje małe piersi ginęły w pustym na nie miejscu.... Właściwie... Czy ja jakiekolwiek piersi posiadałam?
- ...A może... Obejdzie się bez gorsetu co? I tak nie ma czego podtrzymywać, moje... Są po prostu dość jędrne. - Przyglądając się tej całej scenie, nie sposób było mu powstrzymać się od kpiącego uśmiechu.
- Po prostu, musimy coś zrobić by przybyło ci trochę ciałka w późniejszych latach, chudzinko. - Ale zgodził się, ze mną, że do gorsetu się nie nadawałam. Zresztą nikt w posiadłości nie znał moich rozmiarów... Dokładniej, chyba oprócz tylko Fen'a.
Głupio się przyznać, ale chyba zdołał mnie już dość dokładnie wymacać.
- Jestem koścista? - Miałam troszkę wątpliwości po tym wszystkim teraz gdy przeglądałem się w lustrze. Chciałam bardzo, ale to bardo otrzymać teraz odpowiedź, przede wszystkim szczerą.
- Ależ skąd, masz bardzo krągły i mięciutki tyłeczek. Niestety jednak to skryje suknia, w którą teraz masz się raz dwa wcisnąć.
Tak też zrobiłam i niewielką chwile później kręciłam się po pokoju w granatowej, dla odmiany falbaniastej sukni. Tylko ta zamiast dekoltu, miała koronkę przywierającą do skóry na mojej szyi, a brak wydatności w okolicach biustu nie rzucał się aż tak w oczy, przez to, że suknia była skrojona taki sposób, że luźno odstający materiał nie niszczył tej kreacji w żadnym stopniu.
- To jak? Pewna jesteś swych wyborów? - Spytał, bawiąc się moim włosami gdy ja siedziałam sztywno na podłodze wpatrując się w przestrzeń.
- No, tak, a co zazdrosny? - Uśmiechnęłam się do siebie, bo bawiła mnie wizja takiego Fenrai'a.
- Ja? Zazdrosny? Wiesz ile jest jeszcze tyłeczków na tym świecie do obskoczenia? - Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Fen... Nie myślałeś może o czymś bardziej... Stałym? - Nie byłam na niego zła, gdyby tak nie powiedział nie byłby tym czarnowłosym dziwolągiem.
- Ciekawe pytanie, ale pozwól, że zostawię je sobie na później...

I tak wspominałam siedząc na wozie, spokojnie w bezruchu. Czując na ramieniu dłoń ojca.
Chyba nigdy nie zrozumiem Fenrai'a. Ale teraz ważniejszym było zrozumieć mi rodziców Say, oczywiście miałam wsparcie taty.
Rayfla Arabelle, którego imię jednak niewiele mogło znaczyć dla ludzi, do których ziem zmierzałam.
Miałam tylko nadzieje, że to co tam zastane będzie do rozwiązania... A z Say będzie wszystko dobrze.
Poczułam pierwszą łzę na policzku, ponieważ bałam się co zrobił jej brat. A co ważniejsze wciąż nie rozumiałam czemu było tak, a nie inaczej.
- Abyss? - Usłyszałam spokojny, ale zatroskany głos ojca. Spojrzałam na niego nieśmiało, wciąż czułam się przy nim z niewyjaśnionych przyczyn nieswojo. On jednak zdążył to zaakceptować i czekał. Do niczego mnie nie zmuszając.
- Nic mi nie jest... I dziękuje, że zdecydowałeś się ze mną pojechać i tak szybko zaakceptowałeś mój wybór.
- Czy nie jest oczywistym dla ojca, że nie powinien się wtrącać w to co dla jego dziecka jest dobre? - Jego głos mnie koił, faktycznie musiał być moim rodzicem. Najchętniej wtuliła bym się w jego ramiona i zasnęła. Byłam, pewna tego, choć może jeszcze nie całkowicie, że właśnie takiego ojca szukałam. Przerósł on nawet być może moje wszelkie wyobrażenia.
- Dziękuje, Rayflo. - Szepnęłam opierając się o jego ramie.
- Abyss, doprawdy ile razy mam cię prosić byś mówiła do mnie...
- Kocham cię tato. - Przerwałam mu, przymykając oczy.
- Tak lepiej.

<Say?>




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz