sobota, 6 grudnia 2014

Od Say'Jo (do Abyss)

Obudziłam się niespokojna. Oddech miałam przyspieszony, a na moim czole perlił się zimny, nieprzyjemny pot. Te same lodowate krople płynęły mi wzdłuż kręgosłupa, sprawiając, że drżałam na całym ciele.
Zerwałam się i obróciłam głowę, zupełnie jakbym mogła się rozejrzeć, używając swoich ślepych oczu.
- Abyss?! - zawołałam i zgramoliłam się z łóżka ostrożnie, dłońmi i stopami badając to co mnie otaczało. 
Nie uzyskałam odpowiedzi, tak jak się tego obawiałam. Skupiłam się więc na dziewczynie. Całkowicie, bez reszty dałam się pochłonąć wizji. Znów pozwoliłam, żeby mnie prowadziła, pokazując mi krok po kroku co mam zrobić. Wybiegłam z pokoju, późnej z budynku. Pędziłam ulicami miasta, gnana wizją Aby, omdlałej, trzymanej w silnym uścisku. Mogłam widzieć tylko ją, tylko jej oczy zachodzące mgłą, blade policzki. 
Wbiegłam w jakąś uliczkę. To było tu, na pewno było tu.
- Aby! - wrzasnęłam i od razu tego pożałowałam. 
Wizja rozszerzyła się. Okazała całość. Zobaczyłam Abyss i Uri'An'a. To mój brat ją trzymał i to on teraz spojrzał w moją stronę. Przez umysł przeleciał mi jeszcze obraz tego, jak rusza w moją stronę. Byłam rozdarta. nie wiedziałam czy uciekać... stchórzyć i mieć nadzieję, że z Aby wszystko będzie dobrze, a Uri ruszy za mną, czy rzucić się na pomoc Abyss. Ta chwila wahania kosztowała mnie wszystko.
- Gdzie ty się szlajasz, do cholery?! - usłyszałam i poczułam sile dłonie brata, zaciskające się na moim przedramieniu.
- Puść mnie! Muszę zobaczyć co z Abyss - załkałam, próbując się wyrwać.
Uri szarpnął mną mocno, łapiąc za oba ramiona. Czułam jak mną potrząsał, jak jego palce wbijaj się w moje ciało.
- Otrząśnij się do kurwy nędzy! Co ty w ogóle odpieprzasz?! Zdajesz sobie sprawę z tego co tu mogą zrobić z taką pieprzoną kaleką jak ty?! Sama jesteś niczym! Niczym! A ta mała suka tylko miesza ci we łbie! Myślisz, że ona cię obroni jak ktoś będzie ci się chciał do dupy dobrać? Że z nią będziesz żyła w luksusach jak dotąd?!
- Nie chcę tego... Nie chcę luksusów... - zachlipałam.
- Więc chcesz zostać dziwką? - Uri znów mną potrząsnął. - Na nic więcej nie nadajesz się ani ty ani ona.
Nim zdążyłam odpowiedzieć brat pociągnął mnie gwałtownie za sobą. Próbowałam się jeszcze wyrwać, ale nie dałam rady. 
- Nie zmuszaj mnie, żebym ci przyłożył - syknął Uri, wzmacniając jeszcze uścisk. 
Czułam dosłownie, jak moje kości trzeszczały pod naciskiem jego palców.
Dałam się prowadzić do gospody, zrezygnowana i słaba. Prosiłam w duchu bogów, żeby mnie jakoś z tego wybronili. Chciałam do Abyss, chciałam sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, czy jest bezpieczna. Chciałam ją przytulić, pocałować...
- Jutro wracamy do domu - zakomunikował mój brat, zamykając za nami drzwi z głośnym hukiem.
- Nie.. nie chcę... Błagam Uri wypuść mnie... Daj mi spokój, daj mi żyć tak, jak ja tego chcę... - jęknęłam płaczliwie, czując łzy, których nie umiałam dłużej powstrzymywać.
- Mówiłem ci już co cię czeka beze mnie - czułam znów jego uścisk, czułam jak jego twarz znajduje się zbyt blisko mojej. 
- Nie dbam o to... - wyszlochałam.
- Nie dbasz?! - ryknął i potrząsnął mną. Zaraz jednak ryknął gromkim śmiechem. 
Czułam jak ciągnie mnie znów za sobą. W górę, po schodach. Potykałam się przy tym.
- Zaraz ci pokarzę jak się traktuje kurwy - usłyszałam, gdy kolejne drzwi zamknęły się za nami, a uścisk zelżał. 
W głosie Uri'An'a było coś, czego się bałam. Bardzo. Nie słyszałam jeszcze nigdy czegoś takiego, ale groźba w jego słowach była niemal namacalna i ciążyła w powietrzu. Chciałam spojrzeć w przyszłość, znaleźć drogę ucieczki, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie. Bałam się. Na tyle, że nie potrafiłam się ruszyć.
Mężczyzna pchnął mnie. Krzyknęłam, gorączkowo szukając oparcia. Ku mojemu zaskoczeniu opadłam na coś miękkiego. Zaraz jednak moje przerażenie wzmogło się, gdy zrozumiałam gdzie jestem i na czym leżę.
- Nie... - zdołałam wycharczeć, ale na próżno. 
Poczułam jak Uri'An zdziera ze mnie ubrania. Czułam jego oddech na skórze. Jego łapska, gorące, niecierpliwe i brutalne, obłapiające mnie, ściskające moje ciało, sprawiające mi ból. 
- Błagam Uri... Nie... - płakałam, próbowałam się wyrwać, by w końcu krzyczeć żałośnie.
- Tak bardzo chciałaś być tylko kurwą. I będziesz - warknął.
Poczułam jego dłoń między udami. Szarpnęłam się po raz kolejny, próbowałam go kopnąć, wyrwać się. Opadłam jednak po chwili na pościel, zamroczona ciosem, który mi wymierzył. Jak przez mgłę zdawałam sobie sprawę z tego, że rozchylił mi uda. Że napiera na mnie. Otrzeźwił mnie dopiero ból, ostry i przeszywający moje ciało w chwili, gdy mój własny, rodzony brat, wszedł we mnie brutalnie. Czułam każdy ruch, każdy oddech obcego mi teraz mężczyzny. Każde kolejne natarczywe pchnięcie wyciskało z moich oczu kolejne łzy, a z gardła kolejny płaczliwy wrzask, nie mogący jednak zagłuszyć jego śmiechu. Bawiłam go. Bawiła go moja bezradność, mój ból i zapach mojej krwi, która lała się ze mnie, wsiąkając w pościel.
W końcu Uri sapnął nieprzyjemnie i opadł na mnie. Wiedziałam co to oznacza, ale nie dbałam o to. Ważne było tylko to, że przestał być twardy, przestał się poruszać, a ból, choć obecny wciąż w każdym skrawku mojego ciała, zelżał odrobinę... Małą, ale na tyle, bym mogła złapać oddech.
- Jesteś i będziesz tylko moja - wysyczał Uri, całując mnie w usta. 
Nie poruszyłam się, nie potrafiłam, nawet wtedy, gdy zszedł ze mnie. Drzwi otworzyły się i zamknęły, usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. Uri wyszedł, a ja dalej leżałam nie czując już nawet łez spływających stałą strugą po moich policzkach. Nawet ból miałam gdzieś. Tak samo jak zapach krwi, która dalej ze mnie wypływała. Krwi i czegoś jeszcze. Tego co zostawił we mnie Uri'An.


<Abyss? Żyjesz tam?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz