W rzeczywistości nie przeszłam nawet do następnego pokoju, chciałam,
by Say zasnęła spokojnie, a moja osoba mogła jej tylko w tym
przeszkodzić. Wpatrywałam się w jej błogą minkę, przymykające się powoli
powieki i małe zgrabne usta, które powoli się rozchylały nabierając
leniwie powietrza. Zasnęła od razu nie musiałam czekać, ale też nie dałabym rady stać od niej w tak dużej odległości przez większy odstęp czasu.
Gdyby
choć chwile dłużej spoglądała uparcie mglistym wzrokiem oczekując mnie
na horyzoncie doczekałaby się prędzej niż by mogła się spodziewać i
tyle by było z jej drzemki. Nachyliłam się lekko nad jej cieplutkim
ciałkiem i ostrożnie cmoknęłam ją w policzek. Zareagowała tylko lekkim
zmarszczeniem noska po czym odwróciła się do mnie plecami układając się
na wyziębłej stronie poduszki.
Rozbawiło mnie to, ale po dłuższym zastanowieniu postanowiłam wplątać się obok niej pod kołdrę i troszkę podyszeć jej w kark.
Właściwie
wszystko działo się tak szybko, że dopiero teraz właściwie mogłam na
spokojnie rozpatrzyć ostatnie zdarzenia. Moje życie oczywiście
diametralnie się zmieniło to nie da się ukryć. Choć z ukrywanej przed
światem dziewczyny do ukrywającej się razem z Say przed jej bratem we
własnym... Domu. To chyba nie aż tak wielka odmiana. Mogłam się cieszyć
przynajmniej niejakim doświadczeniem w tych sprawach. Ale jednak jest tu
jedna dość szczególna różnica. Otóż było nas dwie i w dodatku...
Lubiłam Say'Jo dość szczególnie.
Chciałam jej dać schronienie,
dla niej jak najlepiej, a na pewno tak nie było gdy znajdowała się w
sidłach swego brata. Tak, nie darzyłam go sympatią od pierwszego
wejrzenia, więc można by rzec, że zaiskrzyła między nami nić
porozumienia. Dość zgodna bo jedno drugie "ubóstwiało " prze
szczególnie.
Pogładziłam Say lekko po karku na co zadrżała
przez sen, wolałam takie reakcje niż jej nagłe stany lękowe, z których
byłam gotowa ją wyrwać choćbym miała stanąć na głowie.
Gdy
badałam jej ciałko czułam przemiłe mrowienie i od razu pragnęłam muskać
ją lekko ustami w delikatnych miejscach, których i ja miała dość
sporo. Mogłybyśmy to spokojnie przeciw sobie wykorzystać, nie
omieszkałabym i teraz, ale chciałam by wypoczęła, a i teraz napotkałam
jedyną okazje, by poczynić zwiady w stronę w gorącej widzie kąpanego
braciszka. Mogłabym go też w jakiś sposób zmylić, wykołować lub po
prostu zapewnić, że po prostu od tak nie zwrócę mu mojej biednej i
umęczonej księżniczki.
- Śpij słodko skarbie. - Szepnęłam jej bardzo ostrożnie do ucha, by przypadkiem nie obudzić i tym samym wywołać fali podejrzeń.
Nie drgnęła jednak, spała jak zabita. Uśmiechnęłam si,ę bo widać było jej zmęczenie.
- Wrócę. - Znów obiecałam to samo pewna dopełnienia obietnicy jak zawsze i cmoknęłam ją w policzek.
-
No panie bracie ładnie to tak węszyć? - Zaśmiałam się widząc za zakrętu
jak to pan gbur łazi i kręci głową na wszystkie strony jakby mu miało
to coś dać. Tylko odstraszał od siebie ludzi, od których mógłby choćby
wyciągnąć jakieś ważne informacje. Ech... Dobry w szukaniu to on nie
jest. Nie chciałam jednak być aż tak zuchwała i zniknęłam wtapiając się w
tło i tłumy na drodze. Wszystko mogło przecież w końcu obrócić się
przeciw mnie.
Trudnym było jednak zadanie wytrwać przy tym inteligencie. Miałam ochotę wołać jestem tu, ale i tak byś mnie nie
zauważył. Cóż musiałam powstrzymać pokusę...
- Ech no dobra...
Ten jeden raz. - Westchnęłam wybiegając przed tego wolno idącego muła i
pojawiłam się przed nim. Z początku jak to muł nie zauważył nic dopiero
gdy chrząknęłam podniósł ten ciężkawo myślący łeb i od razu, wręcz momentalnie poczerwieniał, a jego brwi niemal się ze sobą spotkały. Mogła bym też przysiąc, że dojrzałam jakby chłop zaczął parować. Ej ej bo
mózg ci się przegrzeje! A póki co jeszcze ci potrzebny goliacie.
-
Mnie szukasz koteczku? - Zaśmiałam się pod osłoną kaptura i pomachałam
mu dłonią zaczepnie choć chyba dość zwróciłam jego uwagę. Teraz wręcz
byłam całym jego światem... To takie romantyczne!
- Abyss! - Ryknął przymierzając się jak byk do szarży, widziałam aż stąd jak żyły na jego skroniach pulsują.
- Tak ja! Oh, a jednak mnie pamiętasz! - Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego zdejmując kaptur i stając na palcach.
-
Dawnośmy się nie widzieli nie? Stęskniłam się! - Pisnęłam słodko
składając mu szybki całus w policzek. W rzeczywistości klęłam jak szewc w
myślach.
Widząc jego "pożądanie" w oczach, które aż kipiało
zaklaskałam w dłonie i dałam nura w pobliską uliczkę znikając w cieniu i
wymijając jak w tańcu ludzi. Nie znikłam jednak całkiem by dać
kochasiowi szanse dorwania ulatającej mu z przed oczu ptaszyny.
-
Wolniej się nie da? - Co jakiś czas komentowałam dostając w odpowiedzi
głośne warczenie, warczenie które zwiastowało łaknienie krwi.
W pewnej chwili jednak przystanęłam zmartwiona nie słysząc odzewu ze strony Urusia.
Rozejrzałam się nerwowo, ale nic nie dojrzałam. Nasłuchiwać zaczęłam zbyt późno, by
uciec z jego sideł. Przyparł mnie do muru i począł podduszać. Ostro.
-
Aż tak z tobą źle, że musisz podduszać kobiety by za tobą poszły? No to
chyba jest między nami coś szczególnego bo śledzę cię już od paru
godzin. - Pisnęłam czując jednak jak krew szumi mi w głowie, a ja
czerwienieje.
- Szanuj tlen kochanie, bo pragnę zadać ci parę
pytań. - Parę? Myślę żeś się jebnął w obliczeniach, bo wszystko sprowadzać
się będzie i tak do twojej siostry.
- Gdzie ona jest?! - A widzisz! Właśnie o tym mówię.
- Jesteś na tyle głupi by sądzić, że ci powiem? - Jęknęłam ledwie łapiąc powietrze, czując jak moje płuca niebezpiecznie jęczą.
- Powiesz albo zginiesz...
-
A ty będziesz dalej szukał bezowocnie. - Taka rozmowa nie miała
przyszłości, a ja i tak nie miałam już siły jej kontynuować. Zamknęłam
więc oczy ignorując jego wrzask i potrząsanie mym ciałem. Oddałam się
magii snu...
<Say? Wyjdziesz szukać prawda D: ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz