Trudno mi było poinformować siostrę o opuszczeniu rodzinnego
miasta, tym bardziej, że miałem zamiar ją zostawić. Miałem nadzieję, że
wezwanie od króla nie będzie polegało na mojej stałej przeprowadzce z Suaru do
Yrs. Jedno było pewne Shu za łatwo nie pozwoli mi wyruszyć.
Król każe, poddani robią. To było jedyne co mogłem w tej sytuacji
zrobić – ruszyć. Bez namysłu kierować się konno w stronę Yrs. W stronę
ukochanej stolicy i króla, który widocznie czuje jakieś niebezpieczeństwo.
Podziękowałem stajennemu i ruszyłem w stronę domu, dając
znak Shu, że ma iść za mną.
- Więc gdzie się wybierasz? – usłyszałem po chwili
Uśmiechnąłem się, patrząc przed siebie.
- Teraz w stronę domu, a ty panienko?
Dziewczynka serdecznie się zaśmiała, ale to nie załatwiło
sprawy. Wiedziałem, że zaraz ponowi pytanie, że będzie drążyć temat i dążyć do
satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Wiesz o co mi chodzi. – mruknęła pod nosem
Czułem na sobie jej wzrok. Westchnąłem. W ciszy dotarliśmy
pod dom. Zatrzymałem się przed samymi drzwiami, ukucnąłem i położyłem dłoń na
ramieniu siostry.
- Dostałem wezwanie od króla. Wielu takich jak ja musi
wyruszyć, by wesprzeć cały kraj. A ty…
- Nie zostawisz mnie prawda?
- Nie możesz ze mną jechać.
- Ale…
- Zapewnię ci tutaj opiekę, będzie tak jakbym tu był.
- Właśnie, że nie będzie! Weź mnie ze sobą!
- Nie mogę. Nie będę cię narażać.
- Nie chcę, żebyś jechał sam.
- Jedzie ze mną Ethien.
- Ale chcesz mnie tu zostawić! – powiedział prawie przez łzy
Spodziewałem się tego, a jednak nie byłem na to
przygotowany. Czułem w żyłach, że za chwilę wymięknę, ona mnie przekona, a ja
będę żałował ryzyka jakie niesie za sobą branie jej. To dziecko, a przecież nie
wiadomo co czeka na nas w Yrs.
Długo jeszcze wymienialiśmy za i przeciw. Oczywiście miałem
więcej głosów, więcej przeciw, ale to nie robiło różnicy.
- No dobrze… Jedziesz ze mną.
- Tak!
- O ile… - powiedziałem stanowczo – Będziesz mnie słuchać i
nie będzie żadnych wygłupów typu ten dzisiejszy. Tak czy inaczej będę pracować,
a w Yrs jest mniej przyjaznego terenu. Musisz mnie słuchać i uważać na
wszystko. Życie nie jest proste mała. Tylko się nie martw. Zanim się obejrzysz wrócimy
do domu.
Nastała chwila ciszy. Wydawało mi się, że powiedziałem
trochę za dużo jak na jeden raz.
- Kiedy wyruszamy.
- Jutro z rana. Spakuj tylko najważniejsze rzeczy, w Yrs
dokupimy to co będzie trzeba. – mruknąłem, wiedząc, że mamy mało pieniędzy
<Shu? Doprowadź nas do Yrs proszę i wybacz za tak długi
czas mojego zwlekania.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz