poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Rosyjo (do Ethana)

Spojrzałam na Ethana, był taki sam jak ja. Nawet jego matka była z tej samej rasy co moja, ale jak powiedział, że został znienawidzony przez swoich to mi się smutno zrobiło. Spytał jak tam jego wierzchowiec
- Dobrze. Jest cały i zdrowy! Bym zapomniała prosił mnie, żebym ci przekazała, że życzy ci szybkiego powrotu do zdrowia - powiedziałam.
Spojrzał na mnie z uśmiechem. Ethan miał cudny uśmiech, ale później do niego dotarło co powiedziałam.
- On ci to powiedział? Skąd to wiesz? - pytał zaskoczony
- Em, ponieważ z nim rozmawiałam i jest bardzo miły! - dodałam i wyjaśniłam - Potrafię rozmawiać ze wszystkimi zwierzętami
Uśmiechnął się, a ja sprawdziłam znowu czy nie ma gorączki. Poszłam po coś do picia i jak wróciłam podałam mu herbatę. Wypił ją i zaczęliśmy rozmawiać... Widać, że szybko wracał do sił. Już mógł chodzić, cieszyłam się z tego powodu. Zaprowadziłam go do jego konia. Przywitał się z nim i zaczął opowiadać co przeżył. Postanowiłam ich zostawić samych. Wyszłam i wspięłam się na dach. Ciekawe co u siostrzyczki? Nagle usłyszałam jak mnie woła..
- Tutaj jestem! - krzyknęłam i zeskoczyłam
Widać, że się martwił. Nie wiem jak, ale nagle znalazłam się w jego objęciach. Przytulił mnie.. Zaskoczyło mnie to, ale przy nim czułam się bezpieczna.... Nawet nie próbowałam się wyrwać z jego objęć. Jeśli byłoby to możliwe mogłabym trwać tak przez cały czas...

<Ethan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz