Rosyjo nadal bawiła się z sarną. Widać było, że nie zdawała sobie sprawy z
powagi sytuacji. Jeśli dzisiaj nie będzie tej audiencji to zjeżdżam
stąd. Nie mam zamiaru czekać aż się wszyscy zjawią.
- Rosyjo wracamy - rzekłam krótko
Bez sprzeciwu ruszyła za mną. Po godzinie dotarliśmy do miasta, dalsze swoje kroki skierowałam do stajni. Zaczęłam oporządzać najpierw konia, a potem siodłać go. Rosyjo też już chciała to zrobić, lecz ją wstrzymałam.
- Ty zostajesz tu - powiedziałam wyprowadzając konia
Była smutna, ale nie kłóciła się. Odprowadziła mnie kawałek. Postanowiłam skrócić swój czas przejażdżką po okolicach. Przez miasto jechałam stępem, ale gdy tylko opuściłam mury miasta to ruszyłam cwałem. Wiatr rozwiewał mi włosy. Czułam się wolna jak ptak, wolna od trosk i zmartwień. Mojemu koniowi też się to podobało. Po godzinie takiego szalonego biegu zrobiłam przerwę. Zsiadłam z konia i usiadłam na trawie, Brego pasł się nieopodal mnie. Zaczęłam wsłuchiwać się w szum drzew, śpiew ptaków. Nie chciało mi się wracać do miasta. Jeśli nie będzie w przeciągu dwóch dni tej audiencji to opuszczamy Yrs i ruszamy dalej zwiedzać. Nagle Brego trącił mnie...
- Co jest ? - spytałam, wiedząc, że nie zrozumiem jego mowy.
Odwróciłam się, a za mną ktoś stał.
- Kim jesteś? - spytałam.
Byłam czujna i gotowa do ataku. Tajemnicza osoba się nie odezwała, lecz stała jak słup soli. Oceniał mnie wzrokiem. Odezwał się dopiero po chwili.
- Jestem Asheroth, a ty?
- Rosyjo wracamy - rzekłam krótko
Bez sprzeciwu ruszyła za mną. Po godzinie dotarliśmy do miasta, dalsze swoje kroki skierowałam do stajni. Zaczęłam oporządzać najpierw konia, a potem siodłać go. Rosyjo też już chciała to zrobić, lecz ją wstrzymałam.
- Ty zostajesz tu - powiedziałam wyprowadzając konia
Była smutna, ale nie kłóciła się. Odprowadziła mnie kawałek. Postanowiłam skrócić swój czas przejażdżką po okolicach. Przez miasto jechałam stępem, ale gdy tylko opuściłam mury miasta to ruszyłam cwałem. Wiatr rozwiewał mi włosy. Czułam się wolna jak ptak, wolna od trosk i zmartwień. Mojemu koniowi też się to podobało. Po godzinie takiego szalonego biegu zrobiłam przerwę. Zsiadłam z konia i usiadłam na trawie, Brego pasł się nieopodal mnie. Zaczęłam wsłuchiwać się w szum drzew, śpiew ptaków. Nie chciało mi się wracać do miasta. Jeśli nie będzie w przeciągu dwóch dni tej audiencji to opuszczamy Yrs i ruszamy dalej zwiedzać. Nagle Brego trącił mnie...
- Co jest ? - spytałam, wiedząc, że nie zrozumiem jego mowy.
Odwróciłam się, a za mną ktoś stał.
- Kim jesteś? - spytałam.
Byłam czujna i gotowa do ataku. Tajemnicza osoba się nie odezwała, lecz stała jak słup soli. Oceniał mnie wzrokiem. Odezwał się dopiero po chwili.
- Jestem Asheroth, a ty?
Teraz to ja milczałam, przyglądając mu się.
- Arshia - odpowiedziałam krótko
Mężczyzna przyglądał mi się badawczo
- Co tu robisz? - spytał.
- Arshia - odpowiedziałam krótko
Mężczyzna przyglądał mi się badawczo
- Co tu robisz? - spytał.
- A ciebie co to obchodzi? Nie twoja sprawa - rzekłam.
Szybko dosiadłam konia, jeszcze raz spojrzałam na mężczyznę i odjechałam. Koń prychnął z niezadowolenia. Pogłaskałam go po szyi.
- Uspokój się Brego..
Ujechałam dość spory kawałek drogi i zeskoczyłam z konia. Tu już słyszałam szum wody... Powinnam już wracać, ale nie miałam zbytniej ochoty. Ten mężczyzna też mi nie dawał spokoju. Był jakiś dziwny....
Szybko dosiadłam konia, jeszcze raz spojrzałam na mężczyznę i odjechałam. Koń prychnął z niezadowolenia. Pogłaskałam go po szyi.
- Uspokój się Brego..
Ujechałam dość spory kawałek drogi i zeskoczyłam z konia. Tu już słyszałam szum wody... Powinnam już wracać, ale nie miałam zbytniej ochoty. Ten mężczyzna też mi nie dawał spokoju. Był jakiś dziwny....
<Asheroth? Rosyjo co porabiasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz