Gdy już przekonałem Czorta, że się lepiej czuje, postanowiłem poszukać
Rosyjo. Zajrzałem do domu. Wszystkie pomieszczenia były puste. Poszedłem
do ogrodu i zacząłem ją wołać, gdy nic nie usłyszałem wpadłem w panikę, sądząc,
że coś się jej stało. Ale jak zbliżyłem się do daszku usłyszałem odpowiedz:
- Tutaj jestem
Dziewczyna siedziała na dachu. Gdy zeskoczyła na ziemię,
instynkt sam zadziałał i nim się zorientowałem miałem ją w ramionach i
tuliłem do siebie. Po kilku minutach puściłem ją trochę zawstydzony i
spojrzałem w jej błękitne oczy. Znów mnie zmroziło, nigdy nie byłem
zakochany i myślałem, że mnie to nie spotka, ale teraz coś czułem, coś
pięknego, ciepłego, radosnego. Nie wiedziałem co robić nagle coś mi
błysło w pamięci i nagle wypaliłem:
- Poczekaj chwile zaraz tu przyjdą oba konie - uśmiechnąłem się tajemniczo i gwizdnąłem, a po chwili usłyszeliśmy tętent kopyt, i zobaczyliśmy jak do nas biegną Czort i Nira. Gdy mój koń się do mnie zbliżył ukłonił się w powitaniu i położył żebym nie musiał się bardzo męczyć przy wsiadaniu. Najpierw jednak pomogłem Rosyjo wspiąć się na siodło, a potem sam wgramoliłem się na swojego wierzchowca.
- No to jedź pierwsza - powiedziałem to i szepnąłem koniowi, że jestem mu wdzięczny.
- Dobrze - pogłaskała konia po szyi i powiedziała mu coś do ucha, chwyciła się siodła, a wierzchowiec puścił się galopem. Popędziłem za nią zapominając, że dopiero co wróciłem do sił. Tęskniłem za wiatrem we włosach i odgłosem kopyt uderzanych o podłoże, ale po chwili poczułem przeszywający ból w żebrach i brak oddechu. Mój koń jakby to wyczuł, parskną i zatrzymał się.
- Rosyjo na śmierć zapomniałem o wezwaniu -
wyciągnąłem z kieszeni kartkę i jej podałem - Mogłabyś mi pokazać gdzie
mogę znaleźć Wielką Sale i Króla Urdona?
- Dobra pokażę ci gdzie to jest tylko pójdę po konie - powiedziała i odwróciła się w stronę stajni.- Poczekaj chwile zaraz tu przyjdą oba konie - uśmiechnąłem się tajemniczo i gwizdnąłem, a po chwili usłyszeliśmy tętent kopyt, i zobaczyliśmy jak do nas biegną Czort i Nira. Gdy mój koń się do mnie zbliżył ukłonił się w powitaniu i położył żebym nie musiał się bardzo męczyć przy wsiadaniu. Najpierw jednak pomogłem Rosyjo wspiąć się na siodło, a potem sam wgramoliłem się na swojego wierzchowca.
- No to jedź pierwsza - powiedziałem to i szepnąłem koniowi, że jestem mu wdzięczny.
- Dobrze - pogłaskała konia po szyi i powiedziała mu coś do ucha, chwyciła się siodła, a wierzchowiec puścił się galopem. Popędziłem za nią zapominając, że dopiero co wróciłem do sił. Tęskniłem za wiatrem we włosach i odgłosem kopyt uderzanych o podłoże, ale po chwili poczułem przeszywający ból w żebrach i brak oddechu. Mój koń jakby to wyczuł, parskną i zatrzymał się.
Rosayo, gdy to usłyszała zwolniła konia i
spojrzała na mnie, a gdy zobaczyła w moich oczach ból, zrozumiała, że
galopowanie mi nie służy i zapytała:
- Chcesz odpocząć?
- Nie, spokojnie muszę tam dojechać ale, widać galop mi nie służy więc zwolnijmy tempo - powiedziałem i od razu się uśmiechnąłem się do niej.
- Dobrze, ale pojadę koło ciebie w razie czego - powiedziała, ja przytaknąłem i ruszyliśmy kłusem.
Po dotarciu na miejsce powiedziałem:
- Mam prośbę przypilnowałabyś konie a ja dowiem się co i jak - uśmiechnąłem się do niej czarująco
- Dobrze, poczekam tu - stwierdziła.
- Czort pilnuj ją - usłyszałem prychnięcie na potwierdzenie i wszedłem po długich schodach do bogato zdobionej sali.
- Chcesz odpocząć?
- Nie, spokojnie muszę tam dojechać ale, widać galop mi nie służy więc zwolnijmy tempo - powiedziałem i od razu się uśmiechnąłem się do niej.
- Dobrze, ale pojadę koło ciebie w razie czego - powiedziała, ja przytaknąłem i ruszyliśmy kłusem.
Po dotarciu na miejsce powiedziałem:
- Mam prośbę przypilnowałabyś konie a ja dowiem się co i jak - uśmiechnąłem się do niej czarująco
- Dobrze, poczekam tu - stwierdziła.
- Czort pilnuj ją - usłyszałem prychnięcie na potwierdzenie i wszedłem po długich schodach do bogato zdobionej sali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz