poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Ethana (do Rosyjo)

Gdy patrzyłem na Rosyjo jak cierpi, dlatego, że nic więcej nie może dla mnie zrobić postanowiłem udawać, że już mi lepiej i, że mnie nie boli chociaż ledwo żyłem.
- Dziękuję ci, za zaopiekowanie się mną i moim wierzchowcem, naprawdę już dobrze - uśmiechnąłem się do niej radośnie. - Jeszcze chwile posiedzę i już ci nie będę głowy zawracać.
Gdy to powiedziałem przyjrzałem się jej i stwierdziłem, że wygląda jak jedno z tych niebiańskich stworzeń, nie lepiej ona była jak bogini i jedna część nie chciała tu zostać, na zawsze, i się nią zaopiekować żeby nie smuciła się. Jednak ta rozsądna cześć twierdziła, że muszę iść, bo jej w ogóle nie znam i gdyby dowiedziała się z jakiej rasy się wywodzę, wystraszyłaby się i mnie znienawidzila chociaż nie jestem taki jak oni. 
- A i dziękuję za herbatę, jesteś bardzo miła.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się lekko, lecz w oczach miała smutek i żal.
Po kilku minutach picia herbaty stwierdziłem, że czas na mnie. Wiec podniosłem się bardzo ostrożnie powoli i się do niej uśmiechnąłem,  wtedy przeszedł mnie potworny ból i z uśmiechu powstał grymas. 
- Przepraszam za kłopot i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Ale na mnie już czas mogłabyś mi pokazać gdzie jest mój wierzchowiec?
- E..Oczywiście zaprowadzę cię, ale nie wydaje mi się, że dasz radę gdziekolwiek jechać, - przejrzałam mi się - a poza tym dopiero co rany przestały krwawić.
- Spokojnie nie bój się o mnie, dobrze się czuje - uśmiechnąłem się do niej.
- No dobrze, ale jak coś możesz tu zostać jeszcze trochę mam wolny pokój.
- Naprawdę nie mogę muszę... - musiałem złapać bolesny oddech - już iść.
- No dobrze jak się upierasz, to chodź za mną.
Poszedłem za nią, czując coraz większy przytłaczający ból. Po połowie drogi musiałem oprzeć się o ścianę, bo nie mogłem złapać oddechu. Gdy już miałem iść dalej coś mnie przytoczyło i osunąłem się po ścianie na ziemię. Po chwili usłyszałem krótki krzyk i szybkie kroki. Poczułem czyjeś rece na moim nadgarstku, ktoś sprawdzał mi puls. A potem poczułem jak ktoś mnie lekko dźwiga i przewiesza moje ramię przez szyję i w takiej pozycji ciągnie mnie gdzieś. Potem poczułem miękkie łóżko, delikatną i puszystą kadrę. Wtedy zapadłem w bardzo głęboki sen. 
Wszędzie wokół było dużo mojej krwi i innych ludzi. Ja byłem umierający po środku stosu trupów i pomyślałem" oto mój los. Nagle coś mnie wyciągnęło z tego snu. Poczułem jak łzy i pot się mieszają na mojej twarzy, a potem poczułem chłód i wilgoć ręcznika na czole i policzkach wiedziałem, że znów mam gorączkę. Budziłem się, to zasypiałem, ciągle miałem gorączkę.

<Rosyjo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz