Nie chciałam, żeby Uri'An mnie stąd zabierał. Było mi tu dobrze. Tu! Z Abyss! Wszystko co dobre szybko się kończy, a w moim życiu kończyło się za szybko...
- Nie wiem gdzie ta mała franca się podziała, ale ty idziesz w tej chwili ze mną - warknął i uniósł mnie, bym stanęła. Zabolało. Szarpnęłam się, czując na karku jego oddech. To jak silnie mnie obejmował, znów bojąc się, że mu zwieję... Z trudem opanowywałam drżenie.
- Ona nie jest francą! - wydarłam się i znów szarpnęłam. Na próżno, trzymał mnie zbyt mocno i tylko sama zadałam sobie tym ruchem ból.
Mój niewzruszony tym brat pociągnął mnie za sobą, nie zważając na to, że się potykam i zaprowadził do jakiegoś mieszkania. Chyba je wynajął, czy coś. Nie miałam ochoty pytać.
- Co ci znów odbija!? - Mój brat znów wpadł we wściekłość. Nic nowego dla mnie. - Uciekasz z jakąś podejrzaną dziewuchą?! Chcesz, żeby ci ktoś łeb ukręcił? Zapomniałaś już po co tu jesteś? Zapomniałaś, że chorujesz? Rób tak dalej, to zdechniesz gdzieś sama!
- Nie krzycz na mnie! - zaszlochałam.
- To przestań się wreszcie zachowywać jak niedorozwinięta umysłowo! - ryknął i potrząsnął mną. - I co miało znaczyć to jak ją trzymałaś?! Mam ci przypomnieć co cię czeka jak wrócimy do domu?
- Nie.. - stwierdziłam półgłosem.
- Jestem zmęczona... - dodałam po chwili i zwinąłem się w kłębek na łóżku.
Uri'An prychnął tylko i wyszedł, trzaskając drzwiami i mamrocząc przekleństwa pod moim adresem.
- Poszedł sobie - powiedziałam.
Zapach dziewczyny zbliżył się, a po chwili poczułam, jak ktoś siada na łóżku. Od razu się uśmiechnęłam, a wszelkie troski odpłynęły.
- Martwiłam się - powiedziała Abyss, cichutko, ale na tyle dobrze, żebym usłyszała.
- Nie musisz się o mnie martwić - powiedziałam. Wystarczająco już rodzicom przysporzyłam zmartwień, nie chciałam jeszcze obarczać tym Abyss.
- Ta choroba, o której on mówił... - zaczęła po dłuższej chwili.
Wiedziałam, że o to zapyta. Nie bardzo miałam ochotę o tym mówić, ale lepiej, żeby wiedziała. W końcu mój stan się pogarszał. O ile dziś było spokojnie to nawet mnie trudno było przewidzieć, kiedy będę miał kolejny napad. Nie wiedziałam kiedy znów zaczną się dusić, albo opadnę w swoje wizje, tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Moja zdolność zaczyna być czasami uciążliwa. Czasami pogrążam się w wizjach do tego stopnia, że nie zdaję sobie sprawy z otaczającego mnie świata. Nie mogę się wtedy poruszać. Na dodatek miewam... duszności. Nie mogę wtedy złapać oddechu, coś mnie paraliżuje. Nie mogę spać, co też niezbyt dobrze na mnie wpływa - wyznałam, po czym zwinęłam się w kłębek, podciągając kolana pod brodę.
- Taka jestem. Niewidoma i słaba... - wyszeptałam.
<Abyss? Przytulisz? Pocacasz? Opowiesz o sobie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz