poniedziałek, 15 września 2014

Od Rosyjo (do Ethana)

Kiedy Ethan zaproponował mi naukę posługiwania się mieczem nie miałam zielonego pojęcia co odpowiedź. Bałam się wziąć miecz do ręki, bo wiedziałam, że można tym narzędziem zadać jedynie ból i cierpienie, a nic dobrego to nie przynosi jak nienawiść i śmierć, a tego chciałam unikać jak ognia. Spojrzałam na Ethana i się wahałam czy tego chce czy nie. Nawet jakbym się starała nie będę w stanie wziąć miecza do ręki. Tyle razy widziałam jak inni od tego cierpią i umierają, że nie będę wstanie dotknąć nawet miecza. Zadrżałam na myśl, że umiejąc posługiwać się mieczem zabiję kogoś. Ethan musiał zauważyć moje drżenie, bo podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Nie bój się - uspokajał mnie.
- Ethan, ja nie jestem wstanie wziąć miecza do ręki - wyjaśniłam drżącym głosem.
Ethan delikatnie się uśmiechnął i uniósł mój podbródek tak, że zmuszona byłam spojrzeć mu w oczy i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i się wtuliłam do piersi Ethana. Byłam słaba i bojaźliwa. Nikt temu nie zaprzeczy, bo to prawda. Widać, że jestem osobą, która nie potrafi zabijać ani nikogo skrzywdzić, ale przy Ethanie czułam się trochę pewniejsza siebie i bezpieczna. Nie chciałam patrzeć na cierpienia innych, a zwłaszcza ich śmierć.
- Jeśli nie jesteś gotowa to nic nie szkodzi - powiedział łagodnie Ethan
"Przynajmniej spróbuj " - myślałam sobie, ale mimo wszystko nie potrafiłam się przemóc. Po pewnym czasie udało mi się odpowiedzieć
- Mogę spróbować - odparłam
Ethan się uśmiechnął i upewnił czy aby na pewno tego chce. Po upewnieniu go, że chcę zabrał ze sobą dwa miecza, a potem poszliśmy do lasu. Tam znaleźliśmy jakieś miejsce do treningu i zaczął mi tłumaczyć co i jak mam robić. Kiedy położył miecz na ziemi i powiedział, żebym go wzięła nie byłam w stanie tego zrobić. Po prostu się bałam, że zadam jedynie śmierć i cierpienie innym. Odsunęłam się od miecza i zakryłam rękoma twarz. Ethan podszedł do mnie szybko i spytał:
- Wszystko dobrze?
Odpowiedziałam dopiero po dłuższej chwili:
- Wybacz, ale ja nie potrafię i nie będę potrafiła zadać cierpienia lub nawet zabić nikogo. Nie jestem w stanie tego dokonać - powiedziałam roztrzęsionym głosem
Ethan mnie objął i delikatnie przytulił. Tulił mnie tak, aż się uspokoiłam. Poszliśmy się przejść nad rzekę. Było mi głupio z tego jak się zachowałam. Może uraziłam Ethana? Położyliśmy się na ziemi. Ethan zasnął pierwszy, a mi się przysypiało, lecz zanim usnęłam usłyszałam ciche skomlenie. Ostrożnie, żeby nie obudzić Ethana uniosłam się i wstałam. Ruszyłam w tamtym kierunku. W krzakach znalazłam wilczątko. Było wystraszone i zmęczone.
- Co się stało malutki? - spytałam wilczka
- Boję się, że moją mamusię zabiorą gdzieś - odparł smutno
Zrozumiałam, że chodziło mu o zabicie jej. W pobliży musiał być inny kłusownik. Nie miałam czasu na zastanawianie się. Musiałam się spieszyć
- Prowadź mnie mały - powiedziałam do niego
Mały ruszył, a ja za nim. Po godzinie dotarłam na miejsce. Kazałam Torinowi, bo tak miał na imię wilczek zaczekać i się schować, a najlepiej w swoim domu. Mały wilczek też tak zrobił, a ja poszłam uwolnić jego matkę. Najpierw musiałam ją uspokoić, a następnie podważyłam pułapkę i uwolniłam biedne zwierzę. Ludzie jednak czasem nie mają za grosz współczucia, ale mimo wszystko to jednak ludzie i też mają prawo do życia jak i zwierzęta. Nagle usłyszałam szelest, mógł być to ten kłusownik. "Gdzie tu się ukryć?" przeleciało mi przez myśl. Bez zastanowienie wbiegłam w głąb lasu. Co jakiś czas odwracałam głowę czy czasem mnie nie goni, lecz miałam szczęście jedynie jego przekleństwa można było słyszeć. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam, a gęste korony drzew zasłaniały skutecznie niebo. Musiałam się zastanowić co robić, ale nie miałam bladego pojęcia co począć. Najpierw musiałam się uspokoić i przemyśleć moją sytuację.
- Pójdę do przodu - stwierdziłam po namyślę
Szłam spokojnym krokiem i jak to ja rozglądałam się wszędzie, bo byłam ciekawa i nawet nie zauważyłam, że przede mną jest przepaść, do której wpadała woda z wodospadu. Co prawda słyszałam szum wody, ale spodziewałam się, że to wodospad. W ostatniej chwili się zatrzymałam, ale gdybym zrobiła o jeden krok za dużo to wpadłabym w przepaść. Odetchnęłam z ulgą, że nie stało to się jednak, ale niestety moja ulga nie trwała zbyt długo, bo ziemia spod moich nóg się osunęła, a ja zaczęłam spadać. Krzyknąłem z przerażenia. Szukałam w przerażeniu czegoś co mogłam złapać, ale nic takiego nie było, więc spadłam z dużej wysokości do wody, gdzie był bardzo silny nurt, który mnie porwał. Nie mogłam złapać powietrza, bo byłam praktycznie cały czas pod wodą. Straciłam przytomność.... Widziałam jedynie ciemność i pustkę, była ona taka głęboka, że pochłaniała wszystko... Jedynie to pamiętam....

<Ethan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz