Znowu Wielkie polecenia od Wielkiego Mędrca. Znowu
pilnowanie jakiegoś bachora. Nie chce mi się. Po cholerę mam robić coś co jest
nie zgodne z moją wolą? Niech pan „jestem już stary” sam sobie pilnuje dzieci.
Ja niańką nie jestem i nie będę. Nie po to siedzę w tym bagnie, żeby spełniać
zachcianki Fauna.
Skierowałem się do pobliskiej pijalni, jak to zwykłem
nazywać. Miejsce, w którym mogłem pobawić się, zabawić lub zbawić. Największy
odlot, najmilsze spotkanie i najbardziej krwawa bójka. Wszystko to można było
znaleźć w jednym miejscu.
Usiadłem przy barze, zamówiłem coś mocnego i zacząłem szukać
osoby do zabawy. Po mojej prawej siedział jakiś groźny mężczyzna, a po lewej
całkiem seksowna babka, która miała sporawe to i owo. Obie propozycje i ta z
prawej, i ta z lewej, były bardzo kuszące, ale dzisiaj nie miałem ochoty na
flirtowanie.
Chwyciłem trunek w dłoń, wypiłem co mi nalano i uśmiechnąłem
się do siebie.
- No stary, jedziesz. - szepnąłem.
Zszedłem z krzesła, przeczesałem ręką włosy i stanąłem obok
mężczyzny.
- Andre?! Andre, stary jak ja cię dawno nie widziałem!
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś. - mruknął spokojnie.
- Już mnie nie śmieszy ten żart. Do tego jak mógłbym pomylić
z kimś innym mojego ulubionego partnera?
Mężczyzna zrobił duże oczy, ale dalej się nie wkurzał. Męczące.
- No chyba przytulisz swojego mentora co? - powiedziałem słodko.
- Stary, nie przesadzaj, mówiłem ci, że z kimś mnie
pomyliłeś.
- Andre, daj spokój, ciebie nie można z nikim pomylić.
Położyłem dłoń na ramieniu mężczyzny i spojrzałem na jego
usta. Przybliżyłem się do niego i delikatnie mrugając powiedziałem.
- Chodźmy do mnie kochany.
- Wal się! - powiedział, odpychając mnie - Zostaw mnie w
spokoju!
Przyszedł czas na zwrot akcji.
- Sam mnie zostaw kretynie! - krzyknąłem i zwróciłem się do
innych - Ten facet, ten tutaj, próbował mnie zgwałcić!
W knajpie rozległy się jakieś głośniejsze głosy.
- Zboczeniec chwycił mnie za jajka! - krzyknąłem, odsuwając
się od mężczyzny.
Podszedł do nas jakiś quaarianin, wyglądał na
niezadowolonego.
- Zostaw go co? - zwrócił się do „gwałciciela”.
- Nie rozumiesz. To on się zaczął - powiedział i wstał.
Podniósł ręce do góry, spojrzał na mnie jadowicie, a ja
udając przestraszonego, cofnąłem się. Mężczyzna wyszedł, klnąc pod nosem.
Spodziewałem się większej zabawy, no cóż. Mimo to podziękowałem quaarianowi,
całując go w dłonie. Dziwak ze mnie, no ale lubię takie zabawy.
- Jeszcze raz dziękuję - powiedziałem na koniec i wyszedłem
Spojrzałem w niebo, zaśmiałem się i opuściłem głowę. Czas
wracać do Mędrca i próbować mu skłamać, że pilnowałem tej no… Jak jej tam…
Mily?
- Eh… Miała być większa zabawa - szepnąłem i udałem się w
stronę kryjówki Starca
<Mędrcu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz