niedziela, 7 września 2014

Od Rosyjo (do Ethana/Arshii)

Płakałam z powodu wyznania Ethana. Zaskoczyło mnie to, że mnie kocha. Przytuliłam się bardziej do niego i wyszeptałam:
- Dziękuję i ja się w tobie też zakochałam.
Ethan się uśmiechnął i mnie mocniej, a zarazem delikatnie, objął. Arshia siedziała niewzruszona tymi słowami. Bałam się jej reakcji, zmieniła się po tej audiencji i to mocno. Wzruszyła ramiona i wstała.
- Kogo chcecie oszukać? Rosyjo zginie przy pierwszej lepszej okazji - powiedziała wychodząc na dwór.
Zostaliśmy sami, jej słowa mnie przeraziły i może miała rację co do mnie? Nie potrafię wziąć miecza i zabić kogoś nawet wroga nie byłabym wstanie zabić. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że z moich oczu płynął łzy. Ethan starł je dłonią i mnie przytulił.
- To nie prawda - pocieszał mnie, choć wiedziałam, że słowa mojej siostry nim wstrząsnęły.
Żeby o tym zapomnieć wzięłam się za robienie śniadania dla nas. Przygotowałam co mi najlepiej wyszło. Po zjedzonym posiłku Ethan poszedł się położyć, a ja usiadłam i rozmyślałam nad postępowaniem siostry. Po kilku minutach Ethan zasnął, a ja poszłam do stajni, żeby zająć się moim koniem. Nira przywitała się ze mną, a ja zaczęłam ją czesać.
- Czy coś się stało? - spytała.
- Martwi mnie zachowanie Arshii. Zmieniła się po tej audiencji - powiedziałam smutno.
Nira mnie przytuliła, a ja chętnie to odwzajemniłam, ale przypomniało mi się coś.
- Nira! Muszę iść do tego kłusownika w sprawie tych biednych zwierząt! - powiedziałam zrozpaczona.
Dosiadłam Niry i pojechałam na niej na oklep. Po paru minutach znalazłam chatkę kłusownika i jego syna. Kiedy mnie zobaczyli od razu się ze mną życzliwie przywitali.
- Przyszłam do pana, panie Ero - zaczęłam - Prosiłabym, żeby pan dla zabawy nie polował na zwierzęta
- Dobrze - powiedział z uśmiechem.
Pokazał mi czym wraz z synem się zajmują. Jak się dowiedziałam wrócili do swojego dawnego rzemiosła, a Trani powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Byłam ciekawa jaką, zanim wrócił to rozmawiałam z jego ojcem.
- Zamknij oczy Rosyjo - poprosił Trani, kiedy wrócił.
Zrobiłam to i poczułam jak coś mi zakłada na szyję. Domyśliłam się, że to naszyjnik i pewnie sam go zrobił. Kiedy powiedział, że mogę otworzyć oczy i pokazał moją szyję w lustrze nie mogłam uwierzyć. Naszyjnik, który mi podarował był przepiękny. Rubinowe serce okalane diamentami na srebrnym łańcuszku. Byłam tym zachwycona, ale jednocześnie zdziwiona. Nie mogłam uwierzyć, że to dla mnie.
- Dziękuję Trani - powiedziałam i go przytuliłam.
Rozmawiałam z nimi jeszcze chwilę, ale musiałam już wracać, bo Ethan się będzie martwił. Dosiadłam Niry i pojechałam, a jak się okazało nie było mnie przez trzy godziny. Szybkim tempem pojechałam do domu, jak weszłam to od razu znalazłam się w ramionach Ethana.
- Gdzie ty byłaś? Skąd masz ten naszyjnik? - spytał
Opowiedziałam mu wszytko....

<Ethan? A ty siostrzyczko ochłonęłaś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz