piątek, 12 września 2014

Od Giselle (do Sorley'a)

Mówiłam mu wszystko co przyszło mi do głowy. Niepotrzebnie palnęłam coś o tym, że jest „kolejnym pedofilem”. Zastanawiam się czemu tak powiedziałam. To nie było w moim stylu gadać co mi przyjdzie do mojego pustego łba. Cóż.... muszę szybko znaleźć jakąś odpowiedź. Zacznijmy może od... Tanith'a. Co on mógł by mi takiego powiedzieć. Dużo gadał. Hmm... coś wspominał o mojej ładnej buźce. Złapałam trop! Idziemy dalej. Hmm... tu raczej zostają tylko moje skojarzenia. Eh.... Tanith to od ciebie się zaczęło więc pożałujesz! - Westchnęłam. Nagle się zorientowałam, że prawie go nie widzę. Szybko ruszyłam za nim. Równie dobrze mogłam zostać i leniuchować. Jednak tego nie zrobiłam. Dlaczego? Miałam swoje powody. Jednym z nich jest to, że mówiłam to co mi przyszło pierwsze do głowy. Drugim to to, że musiałabym go przeprosić.
- Sorley! - zawołałam biegnąć.
Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Stanęłam przed nim zdyszana. Przez to, że się przemieszczał cały czas zwiększał dystans. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Słuchaj. Jestem Giselle i przepraszam za to co wygadywałam podczas naszej rozmowy. Moje zachowanie było jednym słowem bardzo dziwne – powiedziałam.
Przyglądał mi się podejrzliwie. No tak. Nie dziwie mu się. Najpierw jest się chamskim, a później miłym. Też bym uważała to za podejrzliwe. Zerkałam co chwila na niego oczekując jakiekolwiek odpowiedzi z jego strony.

<Sorley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz