niedziela, 21 września 2014

Od Rosyjo (do Ethana)

Udało mi się otworzyć na chwilę oczy i ujrzeć jak wilcza matka ratuje Ethana, wszystko mnie strasznie bolało. Chciałam do niego iść, ale nie byłam wstanie się unieś. Potem widziałam już tylko ciemność, która była głęboka i zimna. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś mnie obejmuję i coś mówi, ale słyszałam to z oddali i były to dla mnie niezrozumiałe słowa. Następnie czułam jak ktoś robi mi okład, pewnie mam gorączkę, ledwo zakołatało mi się w głowie. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna i ile to wszystko trwało. Cały czas słyszałam z oddali głos, który błagał, żebym wróciła. Był to ciepły i łagodny głos, który był mi bardzo bliski, ale inny głos, który był grobowy i zimny mówił, żebym nie wracała, że nic dobrego mnie już nie spotka. Czułam jak mnie ciemność pochłania i nie pozwala od siebie uciec, a nade mną jest światło, którego nie mogłam dosięgnąć. Czułam cały czas, że ktoś jest przy mnie, ale nie umiałam sprecyzować kto. Czułam się słaba i nic warta, po co mam wracać? Żeby znowu się czuć bezużytecznie, że nic nie umiem, że... że nie jestem w stanie nikomu pomóc. Po co mam wracać? Na tamtym drugim świecie będzie mi lepiej. Ethan... czyje to imię? Ethan.... potem nie byłam wstanie nic sobie przypomnieć, jedynie co usłyszałam to były te słowa:
- Rosyjo oddychaj! Nie pozwolę Ci odejść! - krzyczał ktoś.
Czemu chce mnie zatrzymać? Kim on jest dla mnie? A zwłaszcza kim ja jestem dla niego? On jest dla mnie ważny i to bardzo! Wracała do mnie świadomość wszystkiego, zaczęłam walczyć z ogarniającą mnie ciemnością. Nie mogłam Ethana zostawić, kochałam go! Po długim, lecz męczącym wysiłku udało mi się pokonać ciemności, które mnie spowijały i otworzyć z trudem oczy. Widziałam zapłakaną twarz Ethana, który nie chciał uwierzyć, że mogę umrzeć.
- Ethan... gdzie jestem? - spytałam słabym głosem.
Ethan szybko mnie objął w ramiona i głaskał po włosach i powiedział przez łzy.
- Spokojnie, jesteś w swoim pokoju. Musisz odpoczywać.
W swoim domu? No tak, przepaść, woda i chyba wilk. Delikatnie się uśmiechnęłam i rzekłam do Ethana:
- Przepraszam...

<Ethan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz