Gdy Manus wyszedł ja ułożyłam się na łóżku, zakopując w pościeli. Tuliłam poduszkę, przesiąkniętą zapachami moim i Manusa... Wonie zmieszały się razem, przeplotły... Tak, że niemal tworzyły jedną. Upajałam się tym zapachem i sakiem krwi Manusa, którą czułam wciąż na koniuszku języka. W dłoni obracałam puzderko, które dał mi Manus. Chciałam je otworzyć, bardzo chciałam, ale... Bałam się. Bałam się, że gdy je otworzę będzie puste... Że wszystko co się stało przed ledwie kilkoma chwilami okaże się tylko snem... Realistycznym, pięknym i raniącym po przebudzeniu skuteczniej niż cięcie sztyletu.
Uniosłam pudełeczko, żeby na nie spojrzeć. Wciąż pełna obaw lekko, uważając, żeby moje szpony nie uszkodziły aksamitu, otworzyłam je. Gdy tylko ujrzałam zawartość... upuściłam pudełeczko na poduszkę i zakryłam usta dłońmi.. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Mętne, słone i sprawiające, że śliczny, srebrny pierścionek z zielony oczkiem rozmywał się, stawał nieostry i jeszcze bardziej nierealny.
Ale był realny...
Gdy delikatnie dotknęłam zimnego, twardego, błyszczącego metalu, zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. Tym razem nie były to łzy bólu czy niepewności, ale radości. Czystej radości, która ogrzewała moje zimne, zepsute serce.
Wydawało mi się, że wieki czekałam na to, żeby ujrzeć ten kawałek metalu z osadzonym w nim kamykiem. Kochałam przecież Manusa. Całą sobą, kochałam. Tylko jego, tylko mojego Manusa. On był jedyna istotą, która miała dostęp do tego mojego, posępnego, zamkniętego świata pełnego cieni, złudzeń i ograniczeń, jakie narzucał mój własny, chory umysł. I pragnęłam go kochać, mieć go jak najbliżej do końca swoich dni.
Leżałam, wpatrując się w zielony kamyk, wciąż załzawionymi oczyma, ale czułam jak moje usta wyginają się w uśmiechu. W przypływie chwili założyłam pierścionek na serdeczny palec i wiedziałam, że nigdy, przenigdy go już nie zdejmę, choćby miał przyrosnąć do mojej dłoni.
- Tak, tak, tak... TAK! - wydarłam się, póki co dając odpowiedź tylko pustym ścianom.
Nie mogłam się doczekać kiedy mój ukochany wróci... Kiedy znów będę mieć go w ramionach, blisko swojego ciała. Kiedy powiem mu, że pragnę być tylko jego, na zawsze...
<Manuś? ^.^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz