Nie minęło czterdzieści minut jak ktoś zapukał do mojego
pokoju. To było to charakterystyczne pukanie.
- Proszę. – mruknąłem
Wiedziałem, że to nie ojciec, bo on zawsze kogoś do mnie
wysyła, rzadko sam pojawia się w obrębie mojego pokoju.
- Paniczu? Ojciec panicza prosi na obiad. – powiedziała ciepło
- Chciałaś powiedzieć wzywa. – poprawiłem z uśmiechem
Ta służąca była stara i dobra. Z nią mogłem rozmawiać i nie
dostawałem w pysk. Do tego ona wiedziała co dzieje się w domu, co prawda
unikała tych tematów, ale wiedziała.
Posłusznie woli ojca, wstałem i ruszyłem do jadalni. W
połowie drogi usłyszałem śmiechy. Ojca odwiedzili znajomi. Miło. Na pewno
wydarzy się coś ciekawego. Sprowadźmy miejscowych plotkarzy i pozwólmy im
obserwować. Wtedy z pewnością wszelkie zwady by ucichły.
Podszedłem do stołu i grzecznie się przywitałem. Skłoniłem
się delikatnie przy każdym z mężczyzn, po czym spojrzałem na ojca.
- Usiądź synu. – powiedział i wskazał na jedyne wolne
miejsce
Nie rozumiałem dlaczego zostałem sprowadzony na dół. Ojciec
miał gości, nie lubił kiedy im przeszkadzałem. To wszystko musiało mieć jakiś
większy sens. Może chodziło o wezwanie? Ojciec chciał się popisać, że mnie
wysyła? Mniejsza o to. Na stole leżał porządny kawał baraniny i jak dobrze
pójdzie to zjem dzisiaj bardzo dobry posiłek.
Kiedy ojciec i jego przyjaciele nałożyli sobie baraninę na
talerze wstałem i podszedłem by nałożyć i sobie. Nie wydawało mi się bym zrobił
coś złego. Jedzenie było trochę ode mnie oddalone więc pozwoliłem sobie wstać.
Grzecznie wróciłem na miejsce i zacząłem jeść. Obie ręce
trzymałem na stole i byłem do niego przysunięty. Głowę trzymałem nie za nisko i
nie za wysoko, i nie brałem za dużo do ust.
- Synu? – usłyszałem w pewnej chwili
Podniosłem głowę, przełknąłem to co miałem w buzi,
przetarłem usta i spojrzałem na ojca.
- Tak ojcze? – spytałem z szacunkiem
Serce zaczęło mi walić, bałem się co powie. Jednak byłem
ciekaw tego co zrobiłem źle.
<Ojcze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz