- Asheroth, będziesz miał wiele nowych obowiązków, gdy przybędą wezwani - powiedział król.
Siedział jak zwykle w swej bibliotece. To było jego ulubione miejsce. Najlepiej się tu czuł, pośród ksiąg, zwojów, czytając wpół wyblakłe stronice starych kronik. Spędzał tu o wiele więcej czasu niż w sali tronowej i sypialni razem wziętych. Nawet teraz na jego kolanach spoczywała ogromna księga.
- Wiem, panie. Przyjmę nowe obowiązki tak, jak przyjąłem poprzednie - powiedziałem.
- Oczywiście - na ustach króla zagościł uśmiech. - Wiem, że podołasz, ale jeżeli potrzebowałbyś pomocy reszta Straży służyć ci będzie pomocą.
- Jak sobie życzysz, panie.
- Idź teraz, ja jeszcze poszukam... - skłoniłem się i wyszedłem.
Swoje kroki skierowałem do swej rezydencji tuż obok pałacu. Mój syn siedział na sali treningowej. Nie dość czujny, by mnie usłyszeć, dlatego też zaskoczył go mój głos.
- Powinieneś ćwiczyć - warknąłem.
- Ja... usiadłem tylko na chwilę - wyjaśnił pospiesznie. W dłoń wziął miecz, ciężki, być może zbyt ciężki dla niego, ale chłopak miał wyrobić mięśnie.
- Wyżej - nakazałem kiedy mój syn uniósł miecz, pozorując atak. Zrobił co kazałem, ale jego dłonie drżały przy co silniejszych pchnięciach. Jego słabość była źródłem mojej ciągłej irytacji. Będąc w jego wieku ucinałem łby trollom śnieżnym, a ten szczeniak nie byłby w stanie miecza porządnie utrzymać. Czasami powątpiewałem, że jest z mojej krwi. Został mu niecały rok, by przeszedł swój chrzest bojowy i został pierwszy raz naznaczony. Niecały rok na to, żeby zaczął z niego wyrastać mężczyzna.
Chwyciłem drugi miecz ze stojaka i stanąłem naprzeciw Quith'a. W jego oczach zobaczyłem strach, ten sam, który denerwował mnie jeszcze bardziej.
- Makh'Araj nie czują strachu! - warknąłem i zaatakowałem. Wystarczył jeden cios, by wytroącić ostrze z rąk dzieciaka.
- Podnieś! - ryknąłem.
Zrobił to, a ja po raz kolejny uderzyłem. I kolejny, i następny.
Gdy odrzuciłem miecz chłopak klęczał na ziemi, trzymając się za brzuch, w który uderzyła rękojeść mojego miecza. Z kilku rozcięć sączyła się krew.
- Wstań i wynoś się stąd - powiedziałem oschle.
- Tak, ojcze... - wymamrotał, sycząc przy tym, ale wstał.
- Jutro masz się stawić pośród wezwanych - nakazałem jeszcze.
- A-ale...
- Masz mi pokazać, ze chociaż do tego się nadajesz gówniarzu. Dlatego będziesz wspierał króla magią, którą masz w sobie. Czy to jasne?
- Tak - powiedział, nie patrząc mi w oczy.
- Dobrze - wyszedłem.
Krew z mojej krwi... Zrobię z tego młokosa mężczyznę, albo go zabiję.
Usiadłem w salonie i sięgnąłem po butelkę wina. Napełniłem puchar, a kiedy kwaśny napój wypełnił moje usta, poczułem się odrobinę lepiej.
<Quith?>
Szkoda mi tego dzieća. Autentycznie.
OdpowiedzUsuń~Taka tam klontfa błąkająca się po światach
Siostra instynkt macierzyński Ci się załączył? Kadan wiej!!!
Usuń:C po pjerwsze, jest mi smutno, przykro i w ogóle, #ból #cierpienie #samobójstwo
UsuńA po drugie, nazywasz mnie siostrą, a mówisz "Kadan, wiej"... kim jesteś, jeśli mogę wiedzieć I WARA OD MOJEGO BRATA, ON SIĘ BĘDZIE SEKSIŁ Z TYLKO JEDNĄ SIOSTRĄ!
;D
Tu Kadan, a to "wiej" wrzeszczał mój instynkt samozachowawczy, który jeszcze czasami działa.... Ale tak poza tym to... kto się nje chciał z braciszkiem seksić? Hęęęę?
UsuńNie smutaj, choć wiem, że dola Quith'a łatwa nie będzie...
:C ejj braciszku, a ja mogę temu facetowi się w sypialni nocą pojawić i nie po to, żeby się seksić??
OdpowiedzUsuń*loading* hej, hej, to Ty ruchasz jakieś inne siostry?! *wpienia się* TO OZNACZA WOJNĘ!
Możesz ;)
UsuńA skąd przypuszczenie, że ja coś tego z innymi siostrami?! xD (A trochę ich mam, a skoro Lucek to mój ojciec to... Nimisiph... Łoż kurde, to jednak spałem z inną siostrą... xD)
Mogę??
OdpowiedzUsuń*przygląda się pijanemu facetowi, przez przypadek zapominając wycofać Iluzji i przez przypadek szczerząc kły za blisko jego twarzy* Och, jaki on uroczy...
Nooo ńe, ńe będźe tak! Wyrwę jej wszystkie kudły z łba!