czwartek, 7 sierpnia 2014

✫Król Urdon - pierwsza wizja✫

Otworzyłem oczy i wstałem z łoża. Czułem niepokój. Irracjonalny, ale przez to jeszcze gorszy. Nie wiedziałem co się dzieje, a niewiedza była tu najgorsza. Coś czego się nie zna, nie rozumie jest najstraszniejsze, nie wiesz bowiem co zrobić, by uniknąć zagrożenia.
Podszedłem pospiesznie do okna, zobaczyłem za nim.. pustkę. Czarna, gęstą, nieprzeniknioną, która pochłonęła mnie, zaczynając od umysłu. Zniewoliła moje zmysły, zostawiając tylko wzrok, którym mogłem obserwować swoje rozpadające się ciało. Ciemność rozkładała moje ciało, nie jednak o nie jej chodziło, ale o siłę płynącą razem z moją krwią, wypełniającą moje komórki. Ciemność zabrała z mojego ciała magię. Tę samą, która od tysięcy, jeśli nie milionów, lat zapewniała temu światu życie.
Czułem jak umieram, rozrywany kawałek po kawałku, aż nie zostaje ze mnie nic...

Obudziłem się z krzykiem, zlany zimnym potem. Usłyszałem pukanie do drzwi swej komnaty.
- Panie mój! Panie! - wołał jeden ze strażników.
Wstałem, owinąłem się długim płaszczem i otworzyłem drzwi.
- Przyprowadźcie skrybę i posłańców - poleciłem pospiesznie.
Zrobiono jak kazałem, a wkrótce po świecie miały zostać rozesłane listy za tymi, w których magia jest dość solna, by mogli pomóc mi zrozumieć co trawi nasz świat.

<Zostaliście wezwani na dwór królewski! A sam król Urdon udzieli wam audiencji>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz