Nie bardzo rozumiałam co się tak właściwie działo. Obce głosy, osoby, nawet miejsce, które widziałam w swojej wizji jedynie przez chwilę, po czym zniknęło zabierając ze sobą i Abyss. To wszystko mnie przytłaczało, ale nie tylko to. Było tu coś dziwnego, coś, co pełzło mi po kręgosłupie. To coś mroziło mi krew w żyłach. Na dodatek choćbym nie wiem jak się starała nic nie mogłam zobaczyć. Nic. Zupełnie, jakby moja moc przestała działać. Martwiło mnie to, bałam się.
Mocniej przytuliłam się do Aby, gdy obok znów pojawił się ten dziwny typ, od którego wiał dziwny chłód, tuż obok niego była jakaś pustka. Nie podobała mi się także wymiana zdań między nimi. To jak się do niej zwracał, jakich słów używał, ton jego głosu. To wszystko sprawiało, że miałam ochotę zabrać stąd Aby i zwyczajnie uciec.
Obcy mężczyzna syknął wściekle, na co skuliłam się i spięłam. Nie miałam pojęcia co się stało, ale miałam złe przeczucia.
- Nie pogrywaj ze mną - syknął. - Takie małe dziewuszki jak ty powinny bardziej na siebie uważać.
- Uważam - powiedziała moja towarzyszka - i radzę, żebyś też się pilnował.
- Fanrai! - ryknął głos młodzieńca, nieco jeszcze drżący, ale silny i dźwięczny. Wibrował powietrze jakąś intensywnością i mocą.
Czyżby to właściciel tego głosu był według Aby Wielkim Mędrcem? To było chyba możliwe, bo intonacja i akcent były podobne, choć różnica wieku zdecydowanie zamazywała podobieństwa.
Ten dziwny mężczyzn zaczął coś kląć pod nosem, a raczej miałam niemiłe wrażenie, że to klątwy rzucane pod adresem tego, kto go wołał i nie tylko.
Poczułem jak ziemia drży od jego kroków, a dziwne zimno się oddaliło. Westchnęłam z ulgą.
- Wszystko gra? - spytała dziewczyna, głaszcząc mnie po policzku i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że całą dygoczę.
- Zimno mi... - wydukałam, co było po części prawdą.
- Poczekaj chwilkę - powiedziała i wstała.
Wypuszczenie jej wiele mnie kosztowało. Sama nie do końca wiem czemu, ale miałam wrażenie, że jak ją puszczę, to ta dziwna pustka, którą czułam mi ją zabierze.
Aby nakryła mnie kocem i znów się oddaliła, zapewniając, że zaraz wróci. Usłyszałam głosy. Ktoś dziękował, ktoś marudził. Nie trudno było się domyślić kto, co robił. Po chwili jednak wszystko ucichło, a wraz z odgłosem zamykanych drzwi jedyne co słyszałam było oddechem Abyss. Jej miękkie kroki zbliżyły się, a następnie poczułam jak dziewczyna siada obok. Wtuliłam się w nią.
- Co tu się działo, tak właściwie? - spytałam.
Aby opowiedziała mi wszystko. O tym jak pomogła staruszkowi, który zjawił się w jej salonie i jak ze zdziwieniem odkryła, że w jej łóżku leży młody chłopak. Gdy powiedział, że był dość przystojny i, że w niekompletnej garderobie poczułam... ukłucie zazdrości? Tak, to była zazdrość. Nie wiem czemu. Przecież nie powinnam rościć sobie żadnych praw wobec Abyss, a mimo to samo wyobrażenia sobie jej z kimś innym było... To zwyczajnie bolało.
- A ty? Co tu robisz? Jak się tu dostałaś? Coś się stało? - zarzuciła mnie pytaniami, wytrącając z zamyślenia.
- Chciałam zobaczyć cię w wizji i widziałam, przez chwilę. Później przestałam cię widzieć, ale za to zrobiło mi się dziwnie zimno. Wystraszyłam się, że... że coś może ci się stać. Uciekłam z domu, przez balkon, gdy Uri nie patrzył, wskoczyłam na konia i pojechałam gdzie pokazała mi wizja.
- Wyszłaś przez okno? Z piętra? - zdziwiła się.
- Tak... trochę an dotyk, część na wizję, nie było tak źle... - podwinęłam pod siebie nogi. Szczerze to nie poszło mi tak gładko, jak miałam nadzieję, że mi pójdzie. Strzaskałam sobie kostkę i obiłam kolana, piszczele i łokcie. Zarobiłam też w biodro, ale sama nie wiem czym, bo czym bliżej byłam miejsca, w którym znajdowała się Abyss, tym mniej z wizji była w stanie zobaczyć. Mimo to było mi dobrze, bo wiedziałam, że nic jej już nie grozi. To mi wystarczyło.
<Abyss?>
- Wyszłaś przez okno? Z piętra? - zdziwiła się.
- Tak... trochę an dotyk, część na wizję, nie było tak źle... - podwinęłam pod siebie nogi. Szczerze to nie poszło mi tak gładko, jak miałam nadzieję, że mi pójdzie. Strzaskałam sobie kostkę i obiłam kolana, piszczele i łokcie. Zarobiłam też w biodro, ale sama nie wiem czym, bo czym bliżej byłam miejsca, w którym znajdowała się Abyss, tym mniej z wizji była w stanie zobaczyć. Mimo to było mi dobrze, bo wiedziałam, że nic jej już nie grozi. To mi wystarczyło.
<Abyss?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz